Polacy ratujący Żydów na terenie przedwojennego województwa pomorskiego

Nawiązując do naszego spotkania z Franciszkiem Szczęsnym na temat publikacji ‘Zakazana miłość” odsyłam  miłośników historii do przeczytania opracowania naukowego Pani Moniki  Tomkiewicz i  Pana Tomasz Cerana pt. Polacy ratujący Żydów na terenie przedwojennego województwa pomorskiego. Artykuł pokazuje w jakich trudnych czasach II wojny światowej przyszło ludziom żyć ”Ludzie ludziom zgotowali ten los”

W przypadku przedwojennego województwa pomorskiego napisanie artykułu tylko na temat stanu badań nad Polakami ratującymi Żydów jest niemożliwe. Do tej pory nie prowadzono badań na ten temat i de facto nie ma literatury na ten temat. Wynika to głównie z przyczyny obiektywnych, dlatego w pierwszej części naszego tekstu opisujemy powody dlaczego tych badań nie prowadzono. W przypadku Pomorza  szczególnie ważne  wydają się dwa czynniki: liczebność i sytuacja mniejszości żydowskiej na terenie przedwojennego województwa pomorskiego w granicach z 1939 r. tzw. „Wielkiego Pomorza” oraz cele i realizacja polityki niemieckiej na Pomorzu w pierwszych miesiącach okupacji. W tekście też wspominamy o sytuacji ludności żydowskiej na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Jest to także istotne, ponieważ los pomorskich Żydów w zasadzie nie jest obecny w ogólnej historii Żydów w Polsce czy dziejach Zagłady. W drugiej części naszej pracy opisujemy jednostkowe przykłady udzielania pomocy i jej pomorską specyfikę. W podsumowaniu staramy się oszacować jej skalę, czego dotąd brakowało w literaturze przedmiotu, a także określić perspektywy badawcze i wskazać miejsca, w których mogą znajdować się źródła niezbędne do opracowania tego tematu. Nasze rozważania mogą stanowić punkt wyjścia do przyszłych szczegółowych badań.

Antecedencje

Na terenie województwa pomorskiego Żydzi stanowili niewielki procent ludności. Po exodusie ludności niemieckiej w latach 1918–1922, Pomorze w międzywojniu w ok. 90 proc. było zamieszkiwane przez Polaków. Jeżeli chodzi o migrację ludności żydowskiej na Pomorzu możemy wyróżnić trzy fazy. Pierwsza trwająca do połowy lat dwudziestych charakteryzuje się wyjazdem „Żydów niemieckich” (deutsche Juden), którzy czując się Niemcami opuścili II Rzeczypospolitą. Według niemieckiego spisu z 1910 r. w 32 pomorskich miastach mieszkało 6668 Żydów. Po zmianie przynależności państwowej Pomorza w 1921 r. zostało ich tylko 2392. Duża część Żydów opuściła Pomorze wraz z ludnością niemiecką. W 1919 r. Niemców na terenie województwa pomorskiego było 39 proc. (383 tys.). W ciągu dwóch lat ich liczba spadła prawie o połowę. W latach kolejnych nastąpił dalszy odpływ ludności niemieckiej i w latach trzydziestych XX w. 9–12 proc. (ok. 112 tys.) ludności województwa pomorskiego stanowili Niemcy. Emigracja ludność niemieckiej i żydowskiej były ściśle ze sobą powiązane. W 1925 r. na terenie województwa pomorskiego Żydzi stanowili zaledwie 0,22 proc. ogółu mieszkańców[1].

Druga faza migracja Żydów na Pomorzu trwała od 1925 do 1938 r. i związana była z unifikacją ziem polskich oraz polonizacją Pomorza. Na terenie województwa pomorskiego osiedlali się Żydzi, którzy przybyli z Polski Centralnej i Wschodniej. Byli oni biedniejsi od „Żydów niemieckich” (z wyjątkiem Żydów osiadłych w Gdyni[2]), przynieśli inne obyczaje i styl życia co powodowało, że byli postrzegani przez większość Pomorzan jako obcy. Około 1927 r. ich liczba zrównała się z liczbą miejscowych „Żydów niemieckich”, którzy pozostali na Pomorzu, a później liczebnie zaczęli dominować. Na Pomorze napływali w poszukiwaniu lepszych warunków życia i prowadzenia działalności gospodarczej. Często oskarżano miejscowych Żydów niemieckich („tutejszych”) o sympatie proniemieckie. Według oficjalnej statystki z 1937 r. na łączną liczbę 1 mln 232 tys. 189 mieszkańców, Żydów na Pomorzu było 8504, co stanowiło zaledwie 0,69 proc. wszystkich mieszkańców województwa[3].

Trzecia faza migracji mniejszości żydowskiej na Pomorzu związana była ze zmianami granic administracyjnych województwa pomorskiego oraz emigracją Żydów w obawie przed zbliżającym się zagrożeniem płynącym ze strony nazistowskich Niemiec. 1 kwietnia 1938 r. do województwa pomorskiego z województwa poznańskiego przyłączono powiaty: wyrzyski, bydgoski, szubiński i inowrocławski zamieszkałe przez ok. 2700 Żydów zaś z województwa warszawskiego powiaty nieszawski, włocławski, lipnowski, rypiński, gdzie mieszkało ok. 34 tys. Żydów. Jednocześnie powiat działdowski z 192 osobami pochodzenia żydowskiego włączono do województwa warszawskiego. Od końca 1938 r. do wybuchu wojny wielu Żydów w obawie przed atakiem III Rzeszy opuściło województwo pomorskie. Wyjechały głównie osoby najbardziej aktywne w życiu społeczno-polityczno-gospodarczym mniejszości żydowskiej. W wyniku tych zmian w przededniu II wojny światowej na terenie województwa pomorskiego mieszkało ok. 45 tys. Żydów, co stanowiło 2,3–2,4 proc. ogółu populacji[4]. Przed wybuchem wojny na terenie województwa pomorskiego istniało 29 gmin żydowskich, prawie wszystkie ich archiwa zostały zniszczone przez Niemców w czasie II wojny światowej[5]. Żydzi na Pomorzu mieszkali głównie w miastach (blisko 90 proc.), co wynikało z ich struktury zawodowej. Większość z nich utrzymywała się z handlu, jednak ich wpływ na stosunki handlowe na Pomorzu, ze względu na liczebność był niewielki. W latach trzydziestych po powstaniu „Wielkiego Pomorza” najwięcej Żydów mieszkało we Włocławku 14 tys., Gdyni ok. 4900, Rypinie 6 tys., Lipnie – 3 tys.; w Bydgoszczy 2057 osób, w Toruniu 697, w Grudziądzu 520. Ponadto w powiecie wąbrzeskim było 357 osób pochodzenia żydowskiego, w powiecie świeckim 250, powiecie brodnickim 193 i lubawskim 160[6]

Nie wiadomo ilu dokładnie Żydów opuściło Pomorze przed wybuchem II wojny światowej oraz w pierwszych tygodniach okupacji niemieckiej. Wielu z nich znalazło się wśród 300 tys. Polaków uciekających z obszarów Polski Zachodniej na Wschód przed armią niemiecką. W Toruniu w sierpniu 1939 r. mieszkało 570 Żydów, ale po zajęciu miasta przez Wehrmacht 7 września zostało ich tylko 63. Po kilku tygodniach część z nich wróciła i wówczas w mieście było ich 285. Powiat starogardzki zamieszkały przez 143 Żydów opuściło od 30 do 60 proc. Według Jana Szilinga z obszaru Pomorza Gdańskiego, które weszło w skład Okręgu Rzeszy Gdańsk–Prusy Zachodnie ewakuowało się nawet ponad 50 proc. pomorskich Żydów[7].

Na terenie przedwojennego województwa pomorskiego, mimo istnienia niewielkiej mniejszości żydowskiej występowało zjawisko antysemityzmu politycznego i ekonomicznego. Przejawiał się on głównie w nawoływaniu do bojkotu sklepów żydowskich, wybijaniu szyb i zamalowywaniu witryn sklepowych. Nie miały tam jednak miejsca pogromy i zabójstwa, zaś tylko w jednostkowych przypadkach dochodziło do fizycznej przemocy, na co reagowała policja państwowa. W literaturze przedmiotu wymienia się trzy główne powody antysemityzmu na Pomorzu. Pierwszy związany był z solidaryzmem narodowym, który okazał się skuteczną obroną przed wynarodowieniem i germanizacją, ale skutkował także ksenofobią, negatywnym nastawieniem do „obcych” – Niemców, ale także Żydów, zwłaszcza tych „nietutejszych” przybyłych z Polski Centralnej i Wschodniej. Silny był podział na Polaka – katolika i obcego – innowiercę, co w relacjach polsko-żydowskich musiało mieć znaczenie. Pomorze było traktowane jako „twierdza polskości”, zaś żywioł żydowski był dla niektórych największym zagrożeniem „czystości” etnicznej tych ziem[8]. Pomorscy antysemici postrzegali „Żydów niemieckich” jako lepszych niż „Żydów wschodnich”. Notabene wielu mieszkańców Pomorza kultywowało swoistą tożsamość pomorską będącą przykładem separatyzmu dzielnicowego, nie odczuwając silniejszych więzów z mieszkańcami innych części II RP np. Galicją czy Wołyniem[9]. Drugi powód związany był ze szczególnym położeniem geopolitycznym województwa pomorskiego otoczonego przez wrogie organizmy państwowe. Powodowało to szczególne wyczulenie społeczeństwa pomorskiego na kwestie narodowościowe. Trzeci związany był z wielkim kryzysem gospodarczym i przekonywaniem społeczeństwa pomorskiego o rzekomym zagrożeniu ekonomicznym ze strony żydowskiej. Osobną kwestią jest pytanie o percepcję antysemityzmu wśród społeczeństwa pomorskiego. Z jednej strony podkreśla się, że były to akcje marginalne, zorganizowane przed grupy i niecieszące się masowym poparciem wśród społeczeństwa. Z drugiej strony endecja i prasa z nią związana, często i chętnie wykorzystywały hasła antysemickie do walki o władzę. Narodowa demokracja cieszyła się stałym ponad 40 proc. poparciem wśród pomorskiego społeczeństwa. Antysemityzm endecji musiał wyborcom nie przeszkadzać, popierali go, albo głosowali na narodową demokrację z innych powodów, widząc w niej głównie siłę antyniemiecką. Władze państwowe traktowały pomorskich Żydów jako element niepewny i nie mieli pełnej pewności, co do ich lojalności wobec państwa polskiego, co sprawiało, że byli „elementem obcym i niepożądanym”. Tymczasem gminy żydowskie akcentowały swój pozytywny i lojalny stosunek do państwa polskiego[10]. Pomorscy Żydzi wykazywali m. in. dużą aktywność w wykupywaniu subskrypcji pożyczki Polskiej Obrony Przeciwlotniczej[11].

Liczebność mniejszości żydowskiej na Pomorzu powodowała, że nie odgrywała w życiu gospodarczym, społecznym i politycznym takiego znaczenia jak mniejszość niemiecka. W sępoleńskim były gminy jak np. Sośno gdzie Niemcy stanowili 80 proc. mieszkańców[12]. Dużą rolę odgrywało położenie geograficzne województwa, które było z dwóch stron otoczone przez państwo niemieckie zaś od północy sąsiadowało z Wolnym Miastem Gdańsk, w którym przez cały okres międzywojnia Niemcy stanowili ok. 90 proc. ludności. Pomorze w propagandzie niemieckiej nazywano „korytarzem pomorskim”, którego istnienie powszechnie traktowano najpierw w Republice Weimarskiej, a później w III Rzeszy jako „największą niesprawiedliwość dziejową”. Jesienią 1939 r. ponad 38 tys. członków mniejszości niemieckiej, mężczyzn w wieku od 14 do 45 lat wstąpiła do organizacji Selbstschutz Westpreussen, wielu z nich stało się głównymi sprawcami eksterminacji ludności polskiej ale także i żydowskiej[13].

Mariusz Wołos w najnowszym opracowaniu dotyczącym Żydów na Pomorzu w okresie dwudziestolecia międzywojennego konkludował: „Kres istnieniu społeczeństwa żydowskiego na Pomorzu przyniósł holocaust. Okupanci hitlerowscy wymordowali część Żydów pomorskich krótko po wkroczeniu do Polski, innych wysiedlili na teren Generalnego Gubernatorstwa, a następnie zgładzili. Przeżyły tylko jednostki oraz osoby, którym udało się wyjechać przed wybuchem wojny”[14].

Eksterminacja i wysiedlenia

Celem niemieckiej polityki okupacyjnej w stosunku do Pomorza było jak najszybszej „odpolszczenie” tych ziem (Entpolonisierung) i ich germanizacja, a także „odżydzenie” tych terenów poprzez usunięcie wszystkich Żydów, tak aby pomorskie miasta i miejscowości były judenfrei. Niemiecki okupant do realizacji tego celu wybrał przede wszystkim dwie metody: eksterminację bezpośrednią w dołach śmierci i wysiedlenia. Nieliczni Żydzi, którzy pozostali na Pomorzu we wrześniu 1939 r. w zdecydowanej większości padli ofiarą eksterminacji lub wkrótce zostali wysiedleni do Polski Centralnej. 21 września Reichsführer SS Heinrich Himmler zarządził wysiedlenie wszystkich Żydów m. in. z terenu Pomorza do końca 1940 r. Od tego czasu Żydzi nie pojawiają się już w oficjalnych wykazach ludności, lecz jedynie pojedyncze osoby figurowały przykładowo jako pacjenci szpitali. Jednocześnie okupant niemiecki, głównie siłami miejscowych Volksdeutschów, przeprowadził akcję eksterminacyjną zgodnie z zaleceniem Reinharda Heydricha, który na początku września stwierdził: „Ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast, bez dochodzenia. Szlachta, duchowieństwo i Żydzi muszą być zlikwidowani”[15].

Już we wrześniu ludność żydowska z poszczególnych powiatów została aresztowana i osadzona w aresztach lub obozach tymczasowych i wkrótce wywieziona do pobliskich miejsc kaźni. Emigracja Żydów z Gdyni zaczęła się jeszcze przed wybuchem wojny. Od stycznia do sierpnia 1939 r. miasto opuściło 480 Żydów, pozostało w nim około 700[16]. Podczas aresztowań w Gdyni we wrześniu 1939 r. znaleźli się Polacy, którzy wskazywali Niemcom Żydów[17], jednak jak twierdzi Grzegorz Berendt, trudno na podstawie jednostkowych postaw wysuwać ogólne wnioski i generalizować na temat postawy większości społeczeństwa pomorskiego wobec Żydów[18]. Część Żydów z Gdyni i powiatu morskiego zamordowano w największym miejscu kaźni na Pomorzu w Piaśnicy koło Wejherowa. Rozstrzelano m.in. rodzinę właściciela kamienicy z Wejherowa Dawida Riesego (Rizego): męża, żonę i dwójkę dzieci. Wcześniej przetrzymywano ich w jednym z prowizorycznych obozów w Nowym Porcie i Stutthofie. W Piaśnicy zginęła również żydowska rodzina Izraelów lub Israchów[19]. Według Barbary Bojarskiej wśród osób wywiezionych na miejsce kaźni z więzienia w Wejherowie była gromadka dzieci żydowskich, którymi opiekowała się, również zamordowana, dziś już błogosławiona, siostra Alicja Kotowska[20]. Nie ma o tym jednak mowy w zeznaniach Aleksandra Jankowskiego z 5 października 1946 r., na które powołuje się autorka[21]. Brak również takiej relacji w protokołach przesłuchań innych świadków zebranych w toku śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych w Lasach Piaśnickich toczącego się w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku[22]. Pozostali gdyńscy Żydzi zostali najprawdopodobniej wysiedleni do Generalnego Gubernatorstwa. Wojnę przeżyło co najmniej 305 gdyńskich Żydów, w gettach w różnych częściach okupowanej Polski. Jak konkluduje Jarosław Drozd: „W przypadku gdyńskich Żydów nie można mówić o zupełnej zagładzie, mimo, iż społeczność żydowska ukształtowana w Gdyni w ciągu 13 lat, przestała właściwie istnieć z końcem 1939 r.”[23].

Podobny los spotkał Żydów z Wejherowa. W sprawozdaniu niemiecki starosta wejherowski Heinz Lorenz informował, że 121 Żydów opuściło powiat przed wybuchem wojny, 95 ewakuowano do Generalnego Gubernatorstwa, „w dniu 26 X 1939 r. wszyscy znajdujący się na miejscu Żydzi zostali aresztowani i usunięci”[24]. Słowo „usunięci” (abgeschossen) w sprawozdaniach niemieckich zazwyczaj oznaczało egzekucję. Z kolei urzędnik magistratu wejherowskiego Hermann Heise w “ podał, iż miasto Wejherowo na początku października 1939 r. liczyło 12 205 mieszkańców, w tym 107 Żydów[25].

W Kartuzach około 50 Żydów, którzy pozostali w mieście po wkroczeniu Wehrmachtu zostało w pierwszej połowie września 1939 r. aresztowanych i osadzonych w więzieniu w Kartuzach. Część z nich trafiła 14 września do obozu Stutthof (w tym kantor Fajweł Grynganz), pozostałych Niemcy zamordowali w okolicznych lasach lub deportowali do Generalnego Gubernatorstwa. Niektórych zgładzono z rozkazu landrata kartuskiego Herberta Buscha w obozie w Borkowie koło miasta[26].

Polacy i Żydzi aresztowani po zajęciu Gdyni zostali najpierw przetransportowani do Gdańska i osadzeni w Victoria Schule, a 24 września 1939 r. 40–50 mężczyzn zostało przewiezionych do przymusowego obozu pracy w majątku ziemskim Buszkowy Dolne (Unter Buschskau) w okolicach Kolbud. 30 października 1939 r. zostało tam zamordowanych dwóch więźniów narodowości żydowskiej (właściciel hurtowni owoców cytrusowych z Gdyni – Chaim Glasberg-Eckstein i jego uczeń Józef Wachs), którzy zostali zastrzeleni w trakcie pościgu po ucieczce z obozu[27]

Na terenie powiatu kościerskiego w miejscowości Zdroje w 1940 r. został założony obóz pracy. Początkowo przeznaczony był on dla Polaków narodowości żydowskiej, pochodzących z getta łódzkiego. Rozlokowano W obozie tym przebywali głównie robotnicy narodowości żydowskiej, a także kilku Łotyszy. Więźniowie pracowali przy budowie autostrady Berlin – Królewiec. Liczba więźniów jednorazowo wynosiła ok. 400 – 600 mężczyzn. W trakcie czterech lat funkcjonowania obozu w jeziorze utopiło się 2 Żydów, których ciała pochowano na cmentarzu w Lipuszu. Obóz zlikwidowano w 1944 r., a więźniów wywieziono w nieustalonym kierunku, prawdopodobnie na teren województwa kieleckiego, gdzie budowali kolejną autostradę[28].  

Nas terenie powiatu kościerskiego na drodze między Czarnocinem a Bączkiem i na cmentarzu żydowskim położonym nad jeziorem Borówno Niemcy wymordowali ok. 200–300 osób z niewielkiej już wtedy społeczności żydowskiej Skarszew oraz obozujących w okolicy Cyganów. Zimą 1944 r. wykopano i spalono zwłoki pochowane w niektórych zbiorowych mogiłach. Po wojnie polskie władze dokonały w okolicach Skarszew ekshumacji 340 ciał ofiar i zewidencjonowały trzynaście miejsc pamięci narodowej m.in.:. na cmentarzu żydowskim oraz groby i miejsca straceń w Nowym Wiecu, lesie Probostwo i Więckowach[29]. Członkowie Selbstschutzu pod dowództwem SS – Obersturmbannführera Arthura Dresslera i jego zastępcy Waltera Kocha zamordowali tam ok. 300 osób. Po wojnie za stodołą Wieckiego odkopano 5 mogił, ale tylko w jednej znaleziono zwłoki 14 ofiar skrępowane drutem kolczastym i polane wapnem[30].    

W momencie wkroczenia wojsk niemieckich do Polski w Kościerzynie mieszkało od 3 do 7 rodzin żydowskich, m.in.: Michaelisowie, Mendelsonowie oraz Karoliccy. W lesie koło Garczyna zamordowano trzech Żydów z Kościerzyny (rodzinę właściciela warsztatu krawiecko-kuśnierskiego Mendelsona). W dokumentach źródłowych odleziono śladowe informacji o przybywaniu Żydów na terenie powiatu kościerskiego po grudniu 1939 r. [31].

W Starogardzie Gdańskim w 1939 r. mieszkało 143 Żydów, przed wojną około jedna trzecia wyemigrowała na zachód lub południe Polski. Żydów ze Starogardu Gdańskiego rozstrzelano najprawdopodobniej w Szpęgawsku razem z polska inteligencją i 1690 osobami chorymi psychicznie[32]. Zamordowano tam m.in. Jana Piotra Kauffmanna, ostatniego właściciela miejscowej fabryki obuwia i jego żonę Magdę oraz dr. Leona Halperna, adwokata i wiceprezesa sądu okręgowego[33]. Podobnie było w innych miastach w powiecie starogardzkim. Do końca 1939 r. zginęli prawie wszyscy Żydzi mieszkający na terenie żydowskiej gminy wyznaniowej w Starogardzie. Miejscami eksterminacji w Starogardzie były: magistrat, miejsce koło Bożnicy, baszta miejska i cmentarz ewangelicki. W okolicach Skórcza Żydów mordowano w Lesie Zajączek, tartaku, Drewniaczkach i tzw.: „Księżej Oborze”[34]. W Skarszewach już 1 września zatrzymano grupę Żydów, która została zastrzelona na cmentarzu żydowskim za miastem. Podobny był los Żydów z Tczewa, gdzie w obozie w koszarach zostali zamordowani m. in. bracia Kurt i Dagabertu Meier, z zawodu kupcy[35]. W 1940 r. w powiecie tczewskim było 11 Żydów[36].

W powiecie chojnickim i tucholskim w 1938 r. mieszkało 69 Żydów. W powiecie tucholskim w Nowej Tucholi we wrześniu 1939 r. członkowie Selbstschutzu rozstrzelali 46 Żydów i 2 Polaków wcześniej przetrzymywanych w więzieniu w Tucholi. W lesie koło Ostrowa zamordowano także Juliusza i Rozalię Berger z Cekcyna[37]. W tych powiatach nie zanotowało wystąpień antyżydowskich, wybijania szyb czy zamazywania wystaw sklepowych. Podobny los spotkał nielicznych Żydów w Chojnicach, którzy zostali zamordowani razem z setkami Polaków w tzw. „Dolinie śmierci” na Polach Igielskich. Podczas ekshumacji po wojnie zidentyfikowano m. in. ciała siedmioletniej córki żydowskiego rzeźnika Zygmunta Falkensteina. On sam wraz z żoną, również został zamordowany, podobnie jak czteroosobowa rodzina kupca żydowskiego Totenkopfa[38]. Jak konstatuje Zbigniew Karpus „dzieje społeczności żyjącej tu przez kilka stuleci dobiegły swego tragicznego końca[39].

W powiecie świeckim w 1939 r. mieszkało 211 Żydów. W wyniku ucieczek i masowych rozstrzeliwań w grudniu 1939 r. według oficjalnych statystyk niemieckich ich liczba wynosiła 7 zaś rok później 3[40]. 7 i 8 października 1939 r. podczas egzekucji na cmentarzu żydowskim rozstrzelano 83 osoby, w tym co najmniej 48 Żydów, także kobiet i dzieci. Przed egzekucją ofiary same musiały wykopać dół. Podczas drugiej egzekucji najpierw rozstrzelano Żydów później Polaków. Zamordowano 16 kobiet żydowskich z pięciorgiem dzieci. Wśród rozstrzelanych była cała rodzina Filipa Berensteina: ojciec, matka, dwie siostry, szwagier i czterech siostrzeńców w wieku od 2 do 10 lat. Dzień przed pierwszą egzekucją, Forster na rynku w Świeciu przekonywał miejscowych Niemców o konieczności przeprowadzania akcji eksterminacyjnej nawet, „choćby się musieli po szyję kąpać we krwi”[41]. W powiecie świeckim Żydów mordowano także w Mniszku i Grupie. Według Mirosława Golona ostatnim ustalonym śladem istnienia społeczności żydowskiej w czasie okupacji była informacja o grupie Żydów mieszkających w Świeciu jeszcze w lutym 1941 r. Jej losy są nieznane. Kolejny raz „eksterminacja hitlerowska w dramatyczny sposób zakończyła istnienie jednego z licznych na Pomorzu skupisk żydowskich”[42]. W międzywojniu na terenie gminy dochodziło do wystąpień antyżydowskich, były one inspirowane przez endecję, ale miały ograniczony charakter. Endecja atakowała też polskich urzędników państwowych za dobre relacje z Żydami, co zdaniem Golona, było świadectwem pozytywnego stosunku lokalnych władz państwowych do Żydów[43].

W powiecie sępoleńskim przed wojną mieszkało 110 Żydów (90 w Sępólnie Krajeńskim, 15 w Więcborku, 5 w Kamieniu Krajeńskim). W dokumentach zachowało się zdjęcie przedstawiające grupę sępoleńskich Żydów gromadzonych na rynku w Sępólnie, trzymających transparent „Wir fahren nach Palastina”. W rzeczywistości jednak wszyscy oni zostali zamordowani najprawdopodobniej w obozie w Radzimiu jesienią 1939 r. [44]. W październiku 1939 r. do Internierungslager Radzimiu przyjechały dwa oświetlone samochody ciężarowe, w których znajdowało się ok. 30 Żydów, w tym 5 lub 6 kobiet i troje lub czworo dzieci. Samochody pojechały ok. 2 km w kierunku jeziora Zamarte. Przy przygotowanym dole osoby te zostały rozstrzelane przez członków Selbstschutzu z pistoletów. Do zabójstw w samym obozie doszło równie 10 września 1939 r. kiedy to w czasie apelu wybrano 6 więźniów, wśród nich Żyda Rosenthala i zabrano ich do piwnicy. Przed zachodem słońca wyprowadzono ich do ogrodu i tam musieli sobie wykopać doły łopatami. Ciała zabitych zostały zakopane nad jeziorem[45].

Natomiast w największym miejscu kaźni w powiecie sępoleńskim wśród blisko 400 nazwisk ofiar, które udało się zidentyfikować, Izabela Mazanowska ustaliła nazwisko tylko jednego Żyda – kupca z Więcborka Sali Meiersohna (Meiersona)[46]. Spis niemiecki z grudnia 1939 r. nie wykazał ani jednej osoby narodowości żydowskiej na terenie powiatu. Zdaniem Szilinga „Koniec 1939 r. jest zarazem końcem obecności ludności żydowskiej na terenie powiatu sępoleńskiego”[47].

Do ludobójstwa ze szczególnym okrucieństwem (genocidium atrox) członkowie Selbstschutzu dopuścili się w klasztorze w Górce Klasztornej w powiecie wyrzyskim, gdzie Volksdeutsche 24 listopada 1939 r. w okrutny sposób zamordowali ok. 36 Żydów, w tym kobiety i dzieci, a także uczestniczkę powstania wielkopolskiego Annę Jaworską[48]. W powiecie wyrzyskim Żydzi zostali zamordowani także w Paterku koło Nakła nad Notecią – największym miejscu kaźni w powiecie. Podczas jednej z egzekucji rozstrzelano 13 mieszkańców wsi: 10 Polaków i 3 Żydów. Członkowie Selbstschutzu najpierw rozstrzelali Polaków, po czym Żydom kazali ich zakopać, następnie także i ich zamordowali[49]. Historykom udało się ustalić nazwiska dziewięciu Żydów zamordowanych w piaskowni w Paterku[50]. W powiecie wyrzyskim Żydów wraz z Polakami rozstrzelano także w Wysokiej gdzie zamordowano 18 osób, w tym siedemdziesięciotrzyletnią Jadwigę Kirschtein. Jej szczątki nie zostały przeniesione na cmentarz katolicki, tylko do tej pory, najprawdopodobniej leżą zakopane w miejscu kaźni[51].

W Bydgoszczy przed wojną mieszkało 2056 Żydów. Przed 1 września miasto opuściła najprawdopodobniej połowa z nich. Pozostali, po wkroczeniu Wehrmachtu do miasta 5 września zostali aresztowani i osadzeni w koszarach przy ul. Gdańskiej. 10 września na Starym Rynku w jednej z publicznych egzekucji Niemcy rozstrzelali m. in. żydowskiego kupca Piotra Mojżesz Gersona i muzyka Wilhlema Viertla. W koszarach funkcjonował w stajni nr VIII specjalny blok żydowski (Judenbarak), w którym osadzono 370 Żydów i 30 Polaków. Według relacji ocalałego Żyda Leona Szczyglińskiego, dwójka polskich dzieci starała się im podać bochenek chleba, który pierwotnie był przeznaczony dla ich polskich matek. „Rozrzewnialiśmy się, jak bydgoszczanie, a wśród nich staruszkowi odejmujący sobie zapewne od ust jedzenie, przemycali przez ogrodzenie strawę w garnuszku i to zupełnie obcym sobie ludziom, za co i ja żywię im dozgonną pamięć i wdzięczność”[52]. Na terenie koszar dochodziło także do egzekucji zaś ciała zamordowanych Polaków i Żydów zakopywano niedaleko latryn, upokarzając ofiary nawet po śmierci. Część Żydów Niemcy zastrzelili podczas aresztowania. Wielu z Volksdeutschów donosiło na swoich żydowskich i polskich sąsiadów. Z koszar, podobnie jak polska inteligencja, Żydzi byli wywożeni do okolicznych miejsc kaźni: do Tryszczyna, „Doliny śmierci” pod Fordonem, Koronowa i Rynkowa. W jednym z tych  miejsc miano również rozstrzelać Żydów przewiezionych z Golubia i Dobrzynia[53]. Do dziś miejsca egzekucji konkretnych Żydów nie są znane.

Na bydgoskiej synagodze, którą w grudniu 1939 r. rozebrano pojawił się napis „Diese Stadt ist Judenfrei”. Wielu Niemców, w tym byłych członków Einsatzkommnado 16, przesłuchiwanych w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości w sprawie zbrodni narodowosocjalistycznych popełnionych w Bydgoszczy zapamiętało ten napis[54]. Wtedy w mieście było jeszcze 79 Żydów, rok później już tylko 38. Ostatnie wysiedlenia z Bydgoszczy miały miejsce na przełomie 1940 i 1941 r. głównie kobiet i dzieci. W grudniu 1941 r., według Niemców, w mieście nie było żadnego Żyda[55]. Z badań Tomasza Kawskiego wynika, że co najmniej 71 Żydów, którzy przed wojną mieszkali w Bydgoszczy przeżyło wojnę. Z tej grupy po wojnie do miasta wróciło 17 osób[56].

Wybuch wojny przyniósł Zagładę także Żydom z Fordonu (dzisiejsza dzielnica Bydgoszczy), którzy mieszkali tam od XVI w. Około 26 osób po wcześniejszym obrabowaniu  rozstrzelano 12 i 19 października w „Dolinie śmierci”[57]. W „Alfabetycznym wykazie Żydów polski ocalałych z II wojny światowej” z 1947 r. znajduje się nazwisko tylko jednej osoby – Róży Malinowicer, która przed wojną mieszkała w Fordonie zaś po 1945 r. zamieszkała w Warszawie[58]. W Koronowie w grudniu 1939 r. wysiedlono jedynego mieszkającego tam Żyda[59]. Po akcji eksterminacyjnej i wysiedleńczej w rejencji bydgoskiej w 1941 r. mieszkało 36 Żydów ( m. in. 11 w Mroczy, 7 w Bydgoszczy, 5 w Świeciu, 5 w Sępólnie Krajeńskim[60].

W Szubinie przez wojną mieszkało od 27 do 31 Żydów (1-2 proc.). Część z nich została zamordowana przez członków Selbstschutzu, pozostali wysiedleni do Generalnego Gubernatorstwa do powiatu krasnostawskiego[61]. W Kcynii, w powiecie szubińskim w 1939 r. mieszkało ok. 40–50 Żydów co stanowiło 1–1,5 proc. mieszkańców. Po wybuchu wojny większość z nich wysiedlono do Generalnego Gubernatorstwa zaś innych rozstrzelano 19 listopada 1939 r. Ich zwłoki zakopano na wzgórzu zwanym „piaśnicą” i starym cmentarzu ewangelickim[62]. W Łabiszynie w 1939 r. mieszkała najprawdopodobniej tylko jedna rodzina żydowska Josepha Louisa (3–5 osób). Jej losy są nieznane[63]. Z kolei Barcin ostatni Żyd opuścił przed wybuchem wojny[64].

Żydów z powiatu chełmińskiego rozstrzelano przede wszystkim w piaskowni w Klamrach w lesie Rybienieckim. Polscy świadkowie tych wydarzeń zapamiętali jak Żydów spędzono na rynek, gdzie łyżkami musieli wydłubywać trawę. Następnie zabrano ich do tymczasowych obozów w budynkach sądu grodzkiego, w szkole i kościele gimnazjalnym. Następnie razem z zatrzymywanymi Polakami zawożono ich do miejsc kaźni[65]. Na przełomie października i listopada okupant niemiecki wysadził synagogę i pozostałe po niej cegły sprzedawał miejscowej ludności. Na jej miejscu zbudowano plac zabaw dla dzieci z karuzelą i garaże[66]. Obecnie wśród ponad 200 zidentyfikowanych nazwisk osób tam rozstrzeliwanych udało się ustalić nazwiska 22 osób pochodzenia żydowskiego, mi in. czteroosobowej rodziny Ginzel, trzyosobowej rodziny Cuker, trzyosobowej rodziny Loewenberg[67]. Tylko jednostkom udało się uciec do Warszawy, jednak wkrótce trafili do getta. Spis niemiecki z grudnia 1939 r. nie wykazał ani jednej osoby narodowości żydowskiej na terenie powiatu[68].

W Grudziądzu w 1938 r. mieszkało ok. 730 Żydów co stanowiło ok. 1,23 proc. ludności[69]. Wielu z nich uciekło przed wybuchem wojny. W meldunku Einsatzgruppe V z 7 września 1939 r. napisano, że „W Grudziądzu ustanowiono dla 600 osób gminy żydowskiej dwóch pełnomocników. Mają oni w ciągu czternastu godzin przedstawić wykaz nazwisk i majątków. Wszyscy znaczniejsi Żydzi zbiegli z Grudziądza. Przygotowuje się wysiedlenie pozostałych Żydów”[70]. Oprócz wysiedleń w październiku przystąpiono także do ich eksterminacji. Około 100 Żydów z Grudziądza rozstrzelano najprawdopodobniej w Grupie lub Mniszku. Według niemieckiego spisu ludności w grudniu 1939 r, nie było już Żydów w Grudziądzu[71].

W Wąbrzeźnie przed wojną na około 10 tys. ludności mieszkało od 80 do 100 Żydów. Ich los nie jest znany. Imienna lista ofiar zamordowanych w Łopatkach – największym miejscu kaźni w powiecie wąbrzeskim wskazuje, że najprawdopodobniej nie zostali oni tam zamordowani, tylko wysiedleni. Trudno to jednak stwierdzić z całą pewnością ponieważ Niemcy w 1944 r. w Łopatkach wydobyli i spalili zwłoki ofiar. W grudniu 1939 r. według niemieckiego spisu ludności nie było już w Wąbrzeźnie żadnego Żyda[72].

Większość pomorskich Żydów nie została jednak rozstrzelana tylko wysiedlona do Generalnego Gubernatorstwa. Najwcześniej do wysiedleń doszło w Gdyni i Toruniu, później na początku 1941 r. wysiedlono Żydów z Rypina i Lipna. Jesienią 1939 r. w 8 transportach deportowano około 8600 Żydów z Gdańska i Gdyni w okolice Siedlec. Żydów z Ziemi Dobrzyńskiej deportowano do gett w rejencji ciechanowskiej i Warszawie oraz około 100 obozów rozmaitego typu (zagłady, koncentracyjnych, przesiedleńczych i pracy). Większość Żydów pomorskich wysiedlonych do Generalnego Gubernatorstwa została, podobnie jak tamtejsza ludność żydowska, zgładzona przez Niemców w obozach zagłady[73].

285 Żydów z Torunia, którzy we wrześniu i październiku przebywali jeszcze w mieście wkrótce wysiedlono. Do 4 października niemieckie władze okupacyjne zewidencjonowały ludność żydowską i jej majątek, poprzez obowiązkową rejestrację wszystkich mieszkańców miasta i powiatu, w tym także Żydów. Niemiecka gazeta „Thorner Freiheit” 5 października ogłosiła, że „dla Żydów nie ma miejsca w Toruniu”. W ramach niemieckiego Urzędu Mieszkaniowego i Kwaterunkowego powołano specjalny referat odpowiedziany za emigrację Żydów (Judenabwanderung). Wysiedleni mogli zabrać ze sobą tylko rzeczy osobiste, ich majątek został przejęty przez Urząd Mieszkaniowy zaś mienie ruchome i nieruchome podzielono między miejscowych Niemców. Mogli się oni udać tylko w czterech kierunkach: do Aleksandrowa, Golubia i Dobrzynia, Łodzi lub Włocławka. Do 28 października miasto opuściło 128 osób, jednak Niemcy byli zdeterminowani aby wszyscy Żydzi jak najszybciej opuścili Toruń. W listopadzie Gestapo aresztowało ok. 50 Żydów i osadziło ich w obozie w Forcie VII. Tam ich okradziono, pobito i wkrótce wywieziono do Łodzi. Ostatnich toruńskich Żydów wywieziono w styczniu 1940 r. do Stutthofu[74].

W Inowrocławiu w połowie 1939 r. mieszkało 173 Żydów, co stanowiło 0,42 proc. wszystkich mieszkańców. Po wybuchu wojny miasto opuściło od 30–40 proc. Udali się głównie na wschód. Autor anonimowej relacji przechowywanej w archiwum Ringenbluma napisał, że Żydzi z prowincji i polska ludność odnosiła się do nich ze współczuciem. „W małych miasteczkach napotykali na ciepłe, braterskie żydowskie serca a czasem otrzymywali pomoc ze strony polskiej ludności”[75]. Z kolei warszawscy Żydzi okazali im obojętność. 14 września Niemcy spalili główną synagogę w mieście i zgromadzili wszystkich Żydów w synagodze pomocniczej przy ul. Krótkiej. Wraz z Polakami zostali oni wywiezieni do lasów gniewkowskich i w okolicy Zajezierza rozstrzelani. Żydów inowrocławskich zamordowano także w Różniatach, Przedbojewicach i Łagiewnikach. Żydowskie kobiety i dzieci wysiedlono do Gniezna i następnie Piotrkowa Trybunalskiego. Na początku 1940 przy wjeździe i wyjeździe z miasta okupant niemiecki postawił tablice z napisem: „Die Stadt ist Judenfrei”[76]. Około 300 Żydów z powiatu inowrocławskiego zginęła w obozie w Inowrocławiu na Błoniu. Więźniów, w tym kobiety i dzieci szczuto psami, które ich zagryzały lub zimą polewano wodą i czekano aż zamarzną. Niektórzy zostali zastrzeleni przy wykonywaniu codziennych czynności obozowych. W 1944 r. zamordowano ostatnich ok. 60 Żydów, których wcześniej wykorzystano do zacierania śladów zbrodni[77]. W Kruszwicy w 1939 r. mieszkało 19 Żydów, większość z nich uciekła przez wybuchem wojny[78]. W Gniewkowie 3 Żydów zostało zamordowanych zaś pozostałych 14 wywieziono do rejencji ciechanowskiej[79].

Okupacja niemiecka przyniosła także kres istnienie społeczności żydowskiej w powiecie nieszawskim. W Aleksandrowie Kujawskim po wkroczeniu Wehrmachtu spalono synagogę i rozstrzelano najpierw 60, a później 45 miejscowych Żydów. W 1940 r. pozostało w mieście ok. 500 Żydów, których usunięto z miasta do wiosny 1942 r[80]. Jak ustalił Robert Stodolny ostatni transport z Żydami z Aleksandrowa Kujawskiego odszedł 21 kwietnia 1942 r. do Chełmna nad Nerem. Podobnie było z Żydami z Ciechocinka i Służewa[81]. Z Nieszawy wszystkich Żydów wysiedlono pod koniec października 1939 r. W maju 1942 r. ostatnich 70 Żydów z powiatu nieszawskiego formalnie wywieziono na roboty, zaś faktycznie trafili oni do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem[82]. Podobny los spotkał Żydów z Osięcin i Piotrkowa Kujawskiego[83].

Według szacunków we Włocławku przed wybuchem wojny mieszkało od 10 do 15 tys. Żydów, którzy stanowili około 20 proc. ogółu mieszkańców 56-tysięcznego miasta. Po wkroczeniu Wehrmachtu do miasta zastrzelono kilkunastu Żydów. Niemcy od początku zamierzali aresztować wszystkich Żydów, a tych, którzy nie pomieszczą się w więzieniach i aresztach zamierzano rozstrzelać. Po aresztowaniach Niemcy zażądali kontrybucji od gminy żydowskiej grożąc rozstrzelaniem wszystkim zatrzymanych Żydów. Po zapłaceniu pierwszej kontrybucji, władze niemieckie zażądały drugi i trzeciej. Gmina w październiku nie miała już funduszy i oddała niemieckiemu burmistrzowi Hansowi von Cramerowi nieruchomości należące do Żydów. W październiku i listopadzie Żydzi zaczęli opuszczać Włocławek i uciekali do Generalnego Gubernatorstwa, głównie do Warszawy i Lublina. Z początkiem zimy Niemcy przystąpili do wysiedlenia ludność żydowskiej. Z powodu katastrofalnych warunków kilkaset włocławskich Żydów nie dotarło do miejsc docelowych tylko umarło w czasie transportu. W grudniu 1939 r. Niemcy wysiedlili i spalili przedmieścia ówczesnego Włocławka, robotniczą dzielnicę Grzywno zamieszkałą przez najuboższe rodziny polskie i żydowskie. Warto dodać, że Grzywno zostało zilustrowane w literaturze piękniej przez Igora Newerlego, notabene także Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, w powieści „Pamiętnik z Celulozy”. 9 listopada 1940 r. we Włocławku utworzono getto dla ludności żydowskiej, do którego przesiedlili wszystkich Żydów w liczbie ok. 3-4 tys. 16 listopada 1941 r. getto zostało całkowicie odizolowane od miasta ze względu na epidemię tyfusu, która w nim się szybko rozprzestrzeniła. Rok później, w kwietniu 1942 r. rozpoczął się proces likwidacji getta. Żydzi z Włocławka trafili do getta w Łodzi i obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem, tylko nielicznych zwłaszcza osoby chore, w podeszłym wieku i nieletnie, zwolniono. 24 kwietnia czterystu mężczyzn w wieku od 14 do 50 lat deportowano do pracy przymusowej w obozach we Wrześni, Ojszu i Nakle nad Notecią. Rudery po byłym getcie zostały spalone zaś miasto ogłoszono „Judenfrei”. Nielicznym włocławskim Żydom, którzy zostali wywiezieni do pracy na Śląsk i w okolice Poznania, udało się przeżyć wojnę[84].

W Kowalu w powiecie włocławskim, gdzie Żydzi stanowili przed wojną ok. 30 proc. ludności (1400) Niemcy po wkroczeniu do miasta nakazali ponownie otworzyć sklepy żydowskie. Zachęcali miejscowych Polaków do ich rabunku, fotografując ekscesy. Wkrótce do niszczenia i kradzieży mienia żydowskiego przystąpiło SS. Na gminę żydowską nałożono kontrybucję i do 1942 r, niemal całą społeczność żydowską usunięto z miasta, wywożąc ich do obozów w poznańskim i getta łódzkiego. W mieście pozostało trzech starców, których wkrótce także zamordowano[85].

W Brześciu Kujawskim przed wojną mieszkało 633 Żydów. Po wkroczeniu Wehrmachtu zmuszono ich do zburzenia synagogi. W 1941 r. część z nich wywieziono do obozów pracy w okolice Poznania i do getta w Łodzi. Rok później pozostałych w mieście Żydów ok. 250 wywieziono do Chełmna nad Nerem[86]. Podobny los spotkał: 400 Żydów z Chodcza[87], 700 Żydów z Lubienia[88], ok. 900 Żydów z Przedcza[89], 700 Żydów z Radziejowic Kujawskich oraz ok. 880 Żydów z Lubrańca, spośród, których ostatnich 100 Niemcy zamordowali wiosną 1942 r. [90]

Żydów z powiatów rypińskiego i lipnowskiego rozstrzeliwano w lasach koło Karnkowa, w domu kaźni w Rypinie i lasach skrwileńskich. 1 września w powiecie lipnowskim było 3036 Żydów, w rypińskim 6 tys., w grudniu liczby te odpowiednio przedstawiały się 3110 i 131. Rok później w powiecie lipnowskim było 7 Żydów zaś w rypińskim – 8[91]. W miejscowości Rak obok Skrwilna do wydobycia i spalenia zwłok pomordowanych wykorzystano Żydów, których następnie zamordowano. Popiół, który pozostał po spalenie zwłok z największego grobu w kształcie litery L zatopiono w pobliskim jeziorze [92].

Żydowska gmina wyznaniowa w Brodnicy swoim teren obejmowała społeczność żydowską mieszkającą w Brodnicy, Lubawie, Nowym Mieście Lubawskim, Lidzbarku i Działdowie. W 1939 r. liczyła ona 523 osoby. Większość z nich po wybuchu wojny uciekła do Polski Centralnej zaś tych, którzy zostali deportowano do obozów zagłady. Wcześniej Niemcy spalili synagogę w mieście. Według Marka Chamota „po wkroczeniu wojsk niemieckich w 1939 roku prawdopodobnie wszyscy członkowie gminy żydowskiej w Brodnicy ulegli eksterminacji”[93].  

Z punku widzenia okupanta niemieckiego na Pomorzu Gdańskim najszybciej udało się rozwiązać kwestię żydowską. Pomorze Gdańskie było jednym z pierwszych regionów okupowanej Polski, gdzie ludność żydowska już w pierwszych miesiącach okupacji została usunięta poprzez wysiedlenie i eksterminację. Działania te były połączone z konfiskatą mienia żydowskiego. W monografii dotyczącej okupacji niemieckiej na Pomorzu Gdańskim możemy przeczytać o „całkowitej zagładzie” społeczności żydowskiej[94]. Franz Röder w sprawozdaniu 15 listopada 1939 r. informował, że „na Pomorzu kwestia żydowska została rozwiązana. W wyniku akcji oczyszczającej wszyscy Żydzi, którzy nie zdążyli zbiec, zostali zlikwidowani”[95]. Nie było to jednak literalnie prawdą, ale jednocześnie było mocno do niej zbliżone. Jak twierdzi Sziling „Do końca grudnia 1939 r. pozostało na Pomorzu Gdańskim maksymalnie 1000 [Żydów], którzy zostali stopniowo wysiedleni i rok później było ich około 100. W większości powiatów Pomorza Gdańskiego generalnie już w grudniu 1939 r. nie było ludności żydowskiej, o czym lokalne władze okupacyjne nie omieszkały z satysfakcją poinformować w sprawozdaniach władze zwierzchnie”[96].

Tomasz Kawski badacz historii gmin żydowskich na pograniczu Wielkopolski, Mazowsza i Pomorza w swoim opracowaniu konkludował: „Wspólne były także dzieje każdej  ze zbiorowości po 1 września 1939 r. W powiatach byłego zaboru niemieckiego oraz lipnowskim i rypińskim Żydzi zostali wymordowani lub wysiedleni do końca 1939 r. W pozostałych powiatach proces Zagłady został poprzedzony wysiedleniem w głąb Generalnego Gubernatorstwa (do wiosny 1940 r.), koncentracją w gettach lub dzielnicach żydowskich (wiosna-jesień 1940 roku), wysiedleniem do getta łódzkiego (jesień 1940-wiosna 1942) i obozów pracy (1939-1942). Pozostałych przy życiu stopniowo, od grudnia 1941 r. do wiosny i lata 1942 roku, eksterminowano w Chełmnie nad Nerem”[97].

Warto pamiętać, że Holokaust rozumiany jako fizyczna eksterminacja Żydów nie rozpoczął się od słynnej konferencji w Wannsee 20 stycznia 1942 r. Do końca 1939 r. na terenie okupowanej Polski zamordowano około 7 tys. obywateli polskich żydowskiego pochodzenia[98]. Jak oszacował Sziling, Żydów na Pomorzu Gdańskim w 1939 r. rozstrzelano  co najmniej sześciuset, z czego z imienia i nazwiska ustalono mniej więcej połowę.  Aresztowania odbywały się już we wrześniu i obejmowały całą ludność żydowską danej miejscowości głównie kobiety i dzieci, ponieważ mężczyźni uciekli przez wybuchem wojny lub zostali powołani do wojska polskiego[99]. „Eksterminacja obywateli polskich żydowskiego pochodzenia obejmowała całe rodziny, w tym kobiety i dzieci, które były zabijane w brutalny, wręcz sadystyczny sposób, zaś sprawcami wykonawczymi byli przeważnie członkowie Selbstschutzu”[100].

Wolne Miasto Gdańsk

Warto także wspomnieć o losie Żydów na terenie Wolnego Miasta Gdańska sąsiadującego z województwem pomorskim od północy. W 1933 r. Gdańsk w pierwszej kolejności opuścili Żydzi nie mający obywatelstwa miejskiego i socjaliści. Wyjeżdżali oni najpierw do Gdyni, gdzie na terenie dzielnicy Grabówek funkcjonował „punkt etapowy” z którego później wyruszali do Palestyny i USA. W ten sposób według szacunkowych danych poprzez port gdyński wyjechało w 1933 r. 3 800 Żydów. W 1937 r. po nasileniu się wystąpień antysemickich wyjechało kolejnych 4865 pasażerów[101]. Po „Nocy kryształowej” Senat Wolnego Miasta Gdańska w ramach „popierania żydowskiej emigracji” odkupił żydowskie nieruchomości w mieście, a dochód przeznaczono na umożliwienie wyjazdu za granicę niezamożnym Żydom. W tym okresie blisko 100 żydowskich dzieci wyjechało w „Kindertransportach” do Wielkiej Brytanii. Od marca 1939 r. rozpoczęły się masowe wyjazdy ludności żydowskiej z Gdańska na wyspę Mauritius. Ostatni zorganizowany transport z Gdańska w kierunku wyspy wyruszył 26 sierpnia 1940 r.[102]. 1 września 1939 r. w Gdańsku mieszkało ok. 1600 Żydów. 2 września rozpoczęły się aresztowania ludności polskiej i żydowskiej, których początkowo przetrzymywano w budynku Victoria Schule w Gdańsku. W grupie tej znalazł się m.in.. referent do spraw kultury żydowskiej w Gdańsku Oskar Grau[103]. Przed i po wybuchu wojny Żydom z Gdańska pozwolono na emigrację. Warto pamiętać, że Żydzi gdańscy pomimo ustawy rasowej do 1940 r. pozostawali pod ochroną gdańskiej konstytucji. Dla 130 Żydów pochodzących z małżeństw mieszanych („Halbjude” lub „Vierteljude”) utworzono „małe getto budynkowe” urządzone w dawnym przytułku, który w sierpniu 1939 r. został przeniesiony na ul. Stągiewną W 1940 r. Żydzi musieli się przeprowadzić do dawnego spichrza „Czerwona Mysz” przy ul. Mysiej. 1 stycznia 1940 r. na terenie WMG było 1397, do końca roku liczba ta zmniejszyła się do 685 osób. Pozostałych wysiedlono do Terezina, Auschwitz i Warszawy. Władze niemieckie kosztami deportacji, podobnie jak w przypadku wcześniejszych wysiedleń Żydów z Austrii, starały się obarczyć gminy żydowskie, nakładając kontrybucję. Część gdańskich Żydów miano rozstrzelać już jesienią 1939 r. w Piaśnicy, w obozie przejściowym na Westerplatte, w Oruni, Maćkowych, Granicznej Wsi, w Gdyni Redłowie, w punkcie etapowym w Gdyni Grabówku i w obozie internowania w Tczewie[104]. Do chwili wkroczenie Armii Czerwonej w 1945 r. w Gdańsku przeżyło 22 Żydów[105].

Obóz dla jeńców cywilnych w Granicznej Wsi tzw. Zivilgefangenenlager Grenzdorf utworzony został 13 września 1939 r. Obóz ten był miejscem eksterminacji poprzez pracę m.in. Żydów – mieszkańców Gdańska i Wybrzeża. Esesmani zmuszali ich do samobójstw, wieszania, strzelali do nich podczas pracy, zmuszali do wchodzenia z ciężkim kamieniem na drzewo, wycieńczonych topiono w leśnym bagnie, okaleczono podczas pracy. Polski więzień Kazimierz Brzuszkiewicz opisał jeden z wyrafinowanych sposobów mordowania Żydów: „Wagoniki, którymi dowożono duże kamienie zgniotły jednemu z jeńców żydowskich palec u ręki. Prosił o lekarza, czy felczera o założenia bandaża. Pokazał rękę strażnikowi. Uderzył go bydlak pałką w głowę. „Ty przeklęty leniu” – ryczał nad ogłuszonym. Obok była woda, tak długo go kopał, aż ten głowę wsunął do kałuży. Bulgotało, bulgotało, coraz rzadziej. W końcu przestało bulgotać. Strażnik był zachwycony. Utopił Żyda w 5 centymetrowej wodzie. «Prawdziwy zuch»”[106]. Jednym z więźniów, który próbował ucieczki z tego obozu w dniu 8 grudnia 1940 r. był Żyd Max Schindler, którego zastrzelono podczas obławy. Przez obóz w Granicznej Wsi przeszło około 500 więźniów, z których śmierć poniosło od 13 września 1939 r. do listopada 1941 r. około 250 więźniów, w tym około 40 Żydów. Zmarłych pochowano na cmentarzu na Zaspie, natomiast dla części zamordowanych więźniów miejscem wiecznego spoczynku pozostał las i bagna otaczające obóz[107]

Pomaganie i ratowanie

W północnych powiatach przedwojennego województwa pomorskiego Żydów po 1941 r. praktycznie nie było, w zdecydowanej większość zostali wysiedleni lub rozstrzelani. W południowych obejmujących Kujawy i ziemie dobrzyńską według szacunków Kawskiego z 36 tys. wojnę przeżyło od 800 do 900950 co stanowiło ok 2,5 proc. populacji z 1939 r.[108] Tylko nieliczni w latach okupacji mieszkali na terenie przedwojennego województwa pomorskiego. Według Kawskiego w stosunku miejscowej ludności do Żydów dominowała postawa obojętności. „Polacy jako ogół nie udzielali pomocy Żydom, ale również jako ogół nie uczestniczyli w przestępstwach przeciwko nim”[109]. Nie oznaczała ona jednak braku współczucia. „Żydzi wschodni”, byli traktowani na tym terenie jako obcy (kulturowo, religijnie, politycznie) zaś norma etyczna w sytuacji ekstremalnego zagrożenia nakazywała pomagać przede wszystkim „swoim”. Były co prawda przypadki aprobaty dla poczynań Niemców jak chociażby podczas spalenia synagogi we Włocławku, ale byli także Polacy, którzy wobec bezwzględności okupanta starali się pomóc swoim żydowskim sąsiadom. Masowa eksterminacja z jesieni 1939 r. zastraszyła w szczególny sposób polską ludność. Osobną kwestią wymagającą dalszych badań i unikania łatwych uogólnień jest kwestia przedwojennego antysemityzmu części pomorskiej ludności i jego wpływ na jej zachowania podczas okupacji. Postać redaktora włocławskiego „ABC dla Włocławka i Kujaw” Wacława Tomaszewskiego, przedwojennego antysemity, który do własnej śmierci w listopadzie 1939 r. ukrywał Żydów we własnym domu i redakcji pokazuje, że ówczesna sytuacja była skomplikowana[110]. Warto pamiętać, że antysemityzm polski (w tym pomorski) i wielu innych krajów europejskich miał raczej charakter ekonomiczny i polityczny w odróżnieniu od antysemityzmu niemieckiego o podłożu rasowym i eksterminacyjnym. „Niemiecki antysemityzm pytał: «Dlaczego w ogóle istniejecie? Nie powinno was być! Powinniście zniknąć!»”[111]. Obiektywnymi czynnikami utrudniającymi niesienie pomocy na Pomorzu był dobrze zorganizowany aparat terroru niemieckiego rekrutujący się głównie z WMG oraz znaczny odsetek ludności niemieckiej[112].

W 2009 r. Instytut Yad Vashem opublikował dwutomową Księgę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata dotycząca Polski. Uwzględniono w niej nazwiska 4792 Polaków ratujących Żydów, którzy otrzymali tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata (stan na koniec 1999 r.). Redaktor tomu Isreal Gutman we wstępie do publikacji przedstawił terytorialny rozkład akcji ratowania z podziałem na województwa II RP według granic z 1939 r. Według jego danych w pomorskim tylko 6 osób otrzymało Medal Sprawiedliwi wśród Narodów Świata za pomoc Żydom, mniej takich osób było jedynie w poznańskim – 5 i Wolnym Mieście Gdańsk – 2[113]. Polaków, którzy na Pomorzu pomagali Żydom było jednak więcej. Zestawienie Gutmana pokazuje jednak zasadniczą różnicę między skalą zjawiska ratowania Żydów między Generalnym Gubernatorstwem i województwami wschodnimi, a województwami, które bezpośrednio zostały wcielone do Rzeszy, gdzie Żydów przed 1939 było niewielu zaś ci, którzy pozostali, zostali albo wysiedleni albo eksterminowani.

Według Kawskiego: „Ilu Żydów w rzeczywistości ocalało ukrywając się u Polaków w miastach regionu, pozostaje kwestią niewiadomą. Znanych jest kilkadziesiąt takich przypadków”[114]. Warto spróbować oszacować ich liczbę i opisać ich historię.

Niemcy w 1939 r. nakazali pięcioosobowej rodzinie Pozmanter, mieszkającej na rynku w Skępem opuścić miasto. Część rodziny uciekła do Warszawy, część o aryjskim wyglądzie postanawiała pozostać. Antoni Puszkiewicz w czasie wojny mieszkał we wsi Bógzapłać w powiecie lipnowskim. Do swojego domu przyjął dwie Żydówki z nieodległego Skępego: Fele Pozmanter (obecnie Faye Lewkowicz) i jej matkę Rywkę Pozmanter (z domu Zamoskiewicz). Kobiety ukrywały się w stajni. Faye zaprzyjaźniła się z córką Puszkiewicza Heleną. Wkrótce Żydówki zaproszono do domu. Po kilku miesiącach, gdy Niemcy z polskim konfidentem weszli do jego mieszkania, skłamał, że są to jego krewne i następnie pomógł im wyjechać do Rzeszy. Puszkiewicz wraz z synem trafił do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, zginał tam w 1945 r. jako więzień o nr. 63808. W Archiwum Muzeum Stutthof zachowała się karta personalna Antona Puszkiewicza, wpis do księgi ewidencyjnej oraz karta przewozowa w z więzienia w Lipnie, brakuje jednak jakiejkolwiek adnotacji o jego zgonie[115]. Rodzina uratowanych Żydówek po latach odnalazła córkę Puszkiewicza Helenę Kowalewską mieszkającą w gminie Rogowo. W 2015 r. w Miejskim Zespole Szkół w Skępem odbyła się uroczystość pośmiertnego przyznania Antoniemu Puszkiewiczowi tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W ceremonii uhonorowania wzięli wnukowie bohatera oraz córka uratowanej Faye Lewkowicz[116].

Na ziemi dobrzyńskiej wszystkich polskich ziemian Niemcy wysiedli lub zamordowali na początku okupacji. Wyjątkiem był Hipolit Aleksandrowicz właściciel Łochocina, absolwent Uniwersytetu w Heidelbergu, mający obywatelstwo rosyjskie, któremu Niemcy pozwolili zarządzać majątkiem. W czasie okupacji urodziła się trójka jego dzieci, które w księgach stanu cywilnego widnieją jako „Graf von Alexandrowitz”. W 1939 r. ziemianin wysyłał zboże i pieniądze do Włocławka dla polskiej ludności wysiedlonej z okolicznych wiosek. Rok później zbierał podpisy wśród miejscowych Niemców aby zapobiec wysiedleniu Polaków z Łochocina. W tym czasie w swoim majątku ukrył trzy rodziny żydowskie z Włocławka. W okresie funkcjonowania getta przekazywał do Włocławka żywność za co został aresztowany. Jednak za dużą łapówką został zwolniony. Aleksandrowiczowi udało się przeżyć okupacje niemiecką, został zamordowany po wojnie przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa z Aleksandrowa Kujawskiego w drodze do aresztu, ponieważ znaleziono przy nim złoto. Grobu jego nigdy nie odnaleziono[117]

Według Mirosława Krajewskiego w okresie okupacji Polacy ukrywali Żydów w wielu miejscowościach ziemi dobrzyńskiej w Dobrzyniu, Rypinie, Lipnie, Rojewie, Skępem. Trudno jednak nawet w przybliżeniu oszacować skalę tej pomocy. Wydaje się jednak, że były to przypadki jednostkowe. W Rojewie koło Rogowa Mieczysław Trojanowski, Edmund Kisielewski i Tymoteusz Ślęzakowski ukrywali Abrama i Jakuba Lichtensteina. Ślęzakowski urządził dla nich w lesie we wsi Glinki zamaskowaną ziemiankę zaś Anastazja Zgórzyńska donosiła im jedzenie. W pomoc braciom zaangażowany był także Jan Świeżakowski. W zamian za pomoc Żydzi nocą pomagali polskim rolnikom w pracach na polach. Bracia Lichtensteinowie przeżyli wojnę i po 1945 r. wyjechali do Kanady[118]

W 1941 r. w Golubiu, Niemcy spędzili miejscowych Żydów na rynek i wywieźli w nieznanym kierunku. Wśród nich był Aleksander Motyl z żoną i córką Rywką (Reginą) i synem Mietkiem (Michałem). Matka Aleksandra została zamordowana w obozie zagłady w Treblince, zaś ojciec zginął w getcie warszawskim. Według jednej z relacji rodzina Motylów trafiła do getta warszawskiego, z którego jednak w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach udało im się uciec. Aleksander z dziećmi dotarł do Parczewa koło Lublina. W 1943 r. odesłał jedno z dzieci do rodzinnego Golubia wcześniej ucząc ich modlitw katolickich i wieszając na ich szyi medalik. Schronienia udzielił im Józef Matuszewski – piekarz, z którym Motyl przyjaźnił się przed wojną. Obawiając się jednak denucjacji Matuszewski oddał syna pod opiekę rodziny swojej żony w Zalesiu koło Cekcyna w Borach Tucholskich, gdzie chłopiec ukrywał się w specjalnej skrytce. Rywka trafiła do siostry Matuszewskiego – Władysławy Kaczmarek, która wraz z mężem Franciszkiem i czternastoletnią córką Teresą mieszkali w Chełmnie nad Wisłą. Polka dopiero po przyjeździe do Golubia dowiedziała się o pochodzeniu dziewczynki, mimo to postanowiła się nią zaopiekować. Wcześniej Matuszewski zorganizował Rywce dokumenty na nazwisko Reginy Kwiatkowskiej, dziewczynki która wcześniej zginęła w bombardowaniu, co umożliwiło jej zameldowanie 20 stycznia 1944 r. Kaczmarkowie ogłosili sąsiadom, że do ich domu przybyła daleka krewna, której rodzice zginęli i przez 3,5 roku ukrywali żydowską dziewczynkę w mieszkaniu przy ul. Rycerskiej 4.  W sąsiednim budynku przy ul. Rycerskiej 2 mieszkał członek SS o nazwisku Plotzke. Regina bawiła się z jego dziećmi na wspólnym podwórku. Dzieciom Aleksandra Motyla udało się przeżyć wojnę, on sam zginął krótko po jej zakończeniu. Po Reginę do Chełmna przyjechał brat Aleksandra – Samuel i zabrał ją mimo, że dziewczynka mocno zżyła się z polską rodziną Kaczmarków, a oni traktowali ją jak drugą córkę. Dziewczynka najpierw trafiła do Zabrza, a później przez Czechosłowację i Niemcy do Francji. Stamtąd w 1947 r. wysłała wzruszający list do polskich przybranych rodziców w Chełmnie. W końcu Rywka (Rebeca) Motyl osiedliła się w Izraelu, zaś jej brat Mietek w Stanach Zjednoczonych. W 1991 r. rodzeństwo Motylów przyjechało do Chełmna odwiedzając Władysławę Kaczmarek i jej córkę Teresę. Franciszek Motyl nie dożył tej chwili. W tym samym roku, na Zamku Królewskim w Warszawie, Władysława Kaczmarek oraz ich córka Teresa Drewka odebrały tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata [119]. Z kolei Janina Sobczak-Warszewska będąc członkiem Armii Krajowej dostarczyła fałszywe dokumenty Żydowi Prumowi, który dożył do końca wojny pracując w Warszawie jako organista[120].

Jeden z ocalałych Żydów z getta włocławskiego Mosze Lisiak w relacji znajdującej się w Żydowskim Instytucie Historycznym wspominał o przypadkach śmiertelnych postrzeleń Polaków próbujących dostarczyć znajomym Żydom żywność do getta[121]. We Włocławku pomoc Żydom nieśli także pojedynczy Niemcy. Volksdeutsch o nazwisku Nagler w swoim włocławskim mieszkaniu ukrywał sześcioosobową rodzinę Arrzewskich (Anrzewskich). Niemiec z Kruszwicy Hansach wysyłał Żydów z Radziejowic na roboty do Rzeszy, za co został stracony w Inowrocławiu[122].

W powiecie inowrocławskim we wsi Broniewo (Brunsdorf) w październiku 1941 r. Niemcy założyli obóz pracy. Zadaniem Żydów więźniów obozu ulokowanych w budynkach starej szkoły, którzy byli traktowani jako tania siła robocza była odbudowa 3 km odcinka drogi między Broniewem i Bronimierzem Wielkim. W obozie osadzono najpierw 30, w później 100 Żydów z getta w Łodzi pochodzących z Warszawy, Kalisza, Piotrkowa Trybunalskiego i Radziejowa[123]. Według informacji uzyskanych od Krzysztofa Schwarca z Poznania jego wujek – Władysław Rajczyk (urodzony i mieszkający w czasie wojny w Broniewie (gmina Złotniki Kujawskie, powiat inowrocławski) uratował w 1941 r. lub 1942 roku jedną z Żydówek. „Uciekła z obozu pracy w Broniewie, wczesnym rankiem spotkała mojego wujka, który wówczas pracował w młynie w tej wsi. Poprosiła go pomoc. Wujek nie odmówił i zaprowadził ją do pomieszczenia magazynowego, w którym była przechowywana mąka (tylko on miał dostęp do tego pomieszczenia). Nie wiem jak długo tam przebywała, na pewno co najmniej kilka dni. Na terenie młyna była stołówka dla pracowników. Wujek wynosił posiłki dla ukrywanej Żydówki, tłumacząc, że to jedzenie dla psa. Po kilku dniach miejscowa kucharka poinformowała go, że planowana jest skarga do właściciela młyna na podejrzane wynoszenie posiłków. Dziewczyna nie mogła dalej tam przebywać, więc wujek uzgodnił z kolegą, który woził konno mąkę do Inowrocławia, że ją wywiezie. Żydówka była schowana na wozie, w stosie worków (zajmowała miejsce jednego z worków). Woźnica wysadził ją w Kłopocie. Obiecała, że jak przeżyje wojnę to się skontaktuje z wujkiem. Wujek po wojnie przeprowadził się do Bydgoszczy i nie dostał żadnej wiadomości”[124]. Władysław Rajczyk zmarł w 2012 r. Dokumentacja archiwalna potwierdza, że były przypadki ucieczek z obozu z Broniewa, po jednej z nich komendant obozu, miejscowy volksdeutsch Otto Papke otrzymał naganę i od tego momentu drzwi do szkoły były zamykane na klucz. Aleksander Michalski, który w czasie okupacji niemieckiej mieszkał w Broniewie w zeznaniach w 1971 r. potwierdził, że Polacy nie mogli zbliżać się do szkoły, mimo to polskie dzieci dostarczały więźniom jedzenie, o które prosili[125]. Obóz w 1943 r. po ukończeniu drogi zlikwidowano. Więźniów wysłano do podobnych obozów w okolicy.

Latem 1942 r. Zofii i Józefowi Landowskim udało się wydostać z getta warszawskiego sześcioletnią Chanę Grabinę. Polacy przewieźli dziewczynkę do sierocińca sióstr nazaretanek w Komańczy w powiecie sanockim. Wkrótce i tam zrobiło się niebezpiecznie więc postanowiono zabrać dziewczynkę do siostry Zofii Landowskiej na Pomorze. Chana trafiła do Agnieszki Góreckiej, która wraz z mężem Piotrem i córką Jadwigą, którzy według jednej z relacji mieszkali w kaszubskiej wsi Zalesie niedaleko Brus w powiecie chojnickim, według innej – w Chojnicach. Chana Grabina po wojnie zmieniła nazwisko na Anna Mackowiak i pozostała w Polsce, mieszkała z Góreckimi do 1951 r., później zrobiła doktorat z filologii polskiej. W 1995 r. Piotr Górecki, Agnieszka Górecka i Jadwiga Górecka-Thiel zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata[126].

W połowie 1942 r. rozpoczęły się deportacje ludności żydowskiej w Tomaszowie Lubelskiem. Akiba Hochman na wieść o tym uciekł z miasta i udał się na Pomorze do Wąbrzeźna. Tam zwrócił się o pomoc do Ireny Zakrzewskiej, którą wcześniej poznał w podczas wizyty u swojej rodziny w Toruniu. Irena wraz z siostrą Wiktorią przez dwa miesiące podczas wakacji ukrywała go w budynku szkoły gdzie pracowała nie oczekując żadnej zapłaty. Polka zmarła w 1985 r. zaś jej siostra wyszła za mąż za Żyda o nazwisku Cukrowicz i wyemigrowała do Izraela. Akiba przeżył wojnę i wyjechał do USA. W 1988 r. Irenie Zakrzewskiej z domu Eichberger i jej siostrze Wiktorii Cukrowicz-Eichberger przyznano tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata[127].

Wacław Drab jego brat Bronisław i siostry Janina Drab i Helena Drab ze wsi Strzemkowo (powiat Inowrocław) udzielili pomocy Dawidowi Weissmanowi i jego bratu Jehudzie, którzy w lipcu 1943 r. uciekli z obozu pracy w Jaksicach. Rodzina Drabów udzieliła schronienia także trzeciemu zbiegłemu z obozu Jakubowi Żółtemu. W specjalnie przygotowanej kryjówce uciekinierzy z obozu dotrwali do stycznia 1945 r. Cała trójka po wojnie wyemigrowała do Izraela jednak utrzymywali regularne kontrakty z rodzeństwem Drabów. W 1988 r. rodzinie Drabów został przyznany tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata[128].

Część Żydów z Przedecza została wysiedlona do obozu pracy w Inowrocławiu, m. in. Szymon Zychliński i jego syn Aron. Ich sąsiedzi, Polacy szewc Franciszek Kowalewski i jego żona Józefa, wysyłali im i trzem innym rodzinom żydowskim, które trafiły do obozu, paczki żywnościowe ze słoniną i tytoniem. Kowalewscy pomagali także żonie Żychlińskiego, która pozostała w Przedeczu[129].

Jedną z rodzin żydowskich, która uciekła z Bydgoszczy we wrześniu 1939 r. była czteroosobowa rodzina Kleinfeldów. Byli oni właścicielami jednej z kamienic przy ul. Gdańskiej i sklepu na ul. Długiej. U Kleinfeldów pracowała Polka Helena Kotzbach z domu Wołoszyn, która opiekowała się jedną z ich córek Elżbietą. Rodziny przyjaźniły się przed wojną. W czasie okupacji Marta i Rafał Kleinfeld zwrócili się do Heleny o udostępnienie jej danych osobowych, aby wyrobić fałszywe dokumenty, po czym cała rodzina żydowska uciekła z Bydgoszczy na Wschód na teren dzisiejszej Ukrainy. Rafał Kleinfeld wojny nie przeżył, jego żona Dorota Wołoszyn (Kleinfeld) po 1945 r. wróciła do Bydgoszczy i tam zmarła w 1957 r. Jest pochowana na cmentarzu przy ul. Kcyńskiej. Helena Kotzbach w latach sześćdziesiątych regularnie odwiedzała jej grób. Córki Kleinfeldów przeżyły wojnę, Lila wyemigrowała do Szwecji i tam zmarła. Elżbieta Wołoszyn vel Kleinfeld wyszła za mąż za oficera Wojska Polskiego i zamieszkała w Warszawie. Opuściła Polskę w wyniku nagonki antysemickiej w 1968 r. i zamieszkała w Altheim w Niemczech. Roman Kotzbach w 2001 r. zwrócił się do niej z prośbą o pomoc w staraniach w uhonorowaniu jego matki Heleny Wołoszyn tytułem „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” – bezskutecznie. Elżbieta nie chciała wracać do historii z okresu okupacji. Zmarła w 2018 r[130]

Roman Kotzbach informację o tym, że jego rodzice pomogli żydowskiej rodzinie Kleinfeldów zamieścił w informacji uzupełniającej życiorys swego ojca Pawła Kotzbacha – członka Gryfa Pomorskiego a później ZWZ-AK, który prowadził działalność wywiadowczą w czasie wojny m in. w niemieckiej fabryce amunicji DAG w Bydgoszczy oraz uczestniczył w uwalnianiu jeńców brytyjskich z obozów w Toruniu. Dokumentacja te znajduje się w zbiorach Archiwum i Muzeum Pomorskiej Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu[131].

W archiwum generał Elżbiety Zawackiej można znaleźć także inne informacje o przypadkach pomocy Żydom na Pomorzu[132]. Lucyna Steczkowska z Ciechocinka działając w Armii Krajowej, pracując w niemieckim sklepie kradła cukier, mąkę i inne towary spożywcze i za cichym przyzwoleniem jednej z Niemek dawała żywność miejscowym Żydom m.ni . Rechtmanowi i Biederkowej, którzy prosili o coś do zjedzenia. Polska przemycała także jedzenie do tutejszego getta[133].

Sabina Lunefeld więźniarka podobozu KL Stutthof w Pruszczu Gdańskim wspominała, że pewien Polak, przynosił do obozu jej matce bezinteresownie bułki[134].

Z historią Polaków ratujących Żydów na Pomorzu związana jest ostatnia faza Holocaustu na Pomorzu Gdańskim – likwidacja podobozów dla żydówek KL Stutthof i „marszami śmierci” na początku 1945 r. Rok wcześniej powstało Baukomanndo Weichsel (Komando Budowlane Wisła), którego zadaniem miało być budowanie umocnień wojskowych wokół Torunia. Miasto w sierpniu 1944 r. ogłoszono twierdzą. Do pracy w komandzie wysłano ok 5 tys. Żydówek, które do KL Stutthof trafiły z obozów koncentracyjnych z Rygi, Kowna i Auschwitz. Kobiety pochodziły z Czech, Węgier, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji, Niemiec i Polski. Trafiły one do miejscowości: Chorab, Bocień, Szerokopas i Grodno, gdzie utworzono prowizoryczne obozy. Większość z nich umarła wskutek pracy, chorób, zimna i sadyzmu wartowników. Podobozy były traktowane przez Niemców bardziej jako narzędzie eksterminacji, a nie rzeczywista siła robocza. W styczniu 1945 r. rozpoczęła się ewakuacja podobozów. Więźniarki, które nie były w stanie przebiec 20 metrów, sprawcy zamordowali nad jeziorem w Grodnie lub na terenie poszczególnych podobozów. Pozostałe wyruszyły w kolumnie na zachód. W Chorabiu z 1500 więźniarek po ewakuacji pozostało 180, które zostały w brutalny sposób zamordowane przez załogę obozową. Miejscowa ludność po zakończeniu egzekucji spod stosu ciał wydobyła 28 jeszcze żyjących kobiet i po opatrzeniu przewiozła je do Zamku Bierzgłowskiego, a stamtąd do szpitala w Chełmży. Według meldunku milicjanta z Chełmży kaprala Kazimierza Dembowskiego w miejscowym szpitalu od 13 lutego do 4 kwietnia przebywało 11 Żydówek z czego jedna zmarła. 152 Żydówki polscy mieszkańcy Chorabia pochowali w zbiorowym grobie, na którym umieszczono napis „Tu spoczywają zwłoki 152 Izrealitów, zamordowanych w dniu 18 stycznia 1945 r. przez bandytów hitlerowskich[135]

Wśród kobiet żydowskich z podobozów pod Toruniem w „marszu śmierci” szła Fryda Kronman pochodząca z Łodzi. Przy jakiejkolwiek oznace wycieńczenia więźniarki były mordowane. Kobieta podczas jednego z noclegów ukryła się w snopie siana i mimo kucia przez wartowników siana bagnetami, nie wyszła. Po odejściu wartowników (część z nich była narodowości łotewskiej i ukraińskiej) udało się jej uciec. Pomocy udzieliła jej Waleria Jezeczka, która zabrała ją do swojego domu w pobliskiej wsi, opatrzyła rany, nakarmiła i udzieliła schronienia. Po wojnie Kronman wyemigrowała do Izreala, utrzymywała kontakt listowy ze swoją wybawczynią. Waleria Jezeczka w 1991 r. została uhonorowana tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata[136]. Nie był to odosobniony przypadek pomocy polskiej ludności dla żydowskich kobiet pędzonych w marszach ewakuacyjnych. Lajosne Fleischer węgierska Żydówka z podobozu w Grodnie, której pomogła rodzina Gwizdałów we wsi Łącki Piec zeznała: „Jeśli maszerowałyśmy przez wieś za dnia, wówczas spoza ogrodzeń, z otwartych okien rzucano nam kawałki chleba, gotowane w mundurkach ziemniaki. Kobiety polskie, biegnąc wzdłuż naszej kolumny, nalewały nam do menażek gorącą kawę. Nie zwracały wtedy żadnej uwagi nie tylko na okrzyki SS-owców, ale również i na kolby ich karabinów. My które przetrwałyśmy, z dozgonną wdzięcznością wspominać będziemy prostych polskich ludzi, którzy odbierając sobie od ust pożywienie, oddawali je nam i dzięki tym kilku kęsom uratowali niejednej z nas życie”[137]. Wspomniana rodzina Gwizdałów ocaliła łącznie co najmniej 7 Żydów w tym przyjaciółkę Fleischer – Velles Gyulane. Według szacunków 997 Żydówek z Chorabia i ok. 300 z Grodna doczekało końca wojny[138].

Część Żydówek ewakuowanych z podtoruńskich obozów dotarła do Bydgoszczy. Gdy konwój zbliżał się do miasta dwie kobiety Fruma-Eta Nemzer i jej ciotka wykorzystując nieuwagę strażników uciekły i schroniły się w pobliskiej kamienicy gdzie mieszkała dwudziestosiedmioletnia Genowefa Zegel z trojgiem dzieci. Polka zabrała Żydówki do domu, nakarmiła i dała ubranie. Kobiety mieszkały u niej po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną, przez wiele lat pozostały przyjaciółkami. W 1993 r. Instytut Yad Vashem nadał Genowefie Zegel tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata[139].

W miejscowości Dziemiany na terenie poligonu szkoleniowego wojsk SS założony został jesienią 1943 r. obóz pracy zwany SS-Lager Sophienwalde oraz filia macierzystego obozu koncentracyjnego Stutthof przeznaczony dla kobiet żydowskich (Aussenarbeitslager Bruss). Zakres prac budowlanych objętych programem poligonu uwzględniał powstanie placu ćwiczeń dla SS, koszar wojskowych dla przyszłych członków SS, a także bocznicy kolejowej i lotniska. Szybko podjęto decyzję, aby pokryć zapotrzebowanie na siłę roboczą kobietami narodowości żydowskiej – więźniarkami z obozu koncentracyjnego Stutthof (więźniarki te pochodziły z transportu przybyłego do KL Stutthof w dniu 9 sierpnia 1944 r. z KL Kaiserwald koło Rygi oraz z terenu powiatu tczewskiego, województw warszawskiego i łódzkiego). Na terenie całego poligonu pracowało około 15 tys. osób. Z powodu braku ciepłej odzieży i używania przemoczonych ubrań i butów wiele kobiet chorowało na zapalenie płuc. Ratowały się szmatami i gazetami dostarczanymi im przez Polaków z sąsiedniego obozu. Józef Mientki, który był woźnicą przyjeżdzającym do obozu po cegłę kilkakrotnie przywiózł żydowskim więźniarkom ukryty w korycie z karmą dla koni chleb pokrojony i posmarowany tłuszczem. Jednego dnia strażnik zauważył, że rozdaje on żywność więźniarkom i został za to dotkliwie pobity kolbą karabinu. Na terenie żydowskiego obozu zdarzały się przypadki zabójstw. Najczęściej uśmiercane były kobiety chore na tyfus i dyzenterię. Zabójstw dokonywano w lesie niedaleko jeziora lub podczas pracy. Ewakuacja obozu w Dziemianach rozpoczęła się w lutym 1945 r. i prowadzona była etapami. 10 lutego 1945 r. z Dziemian wyruszyło w kolumnie marszowej 394 kobiety z Dziemian przez Bytów w kierunku Lęborka. Do miejscowości Godętowo oddalonej 83 kilometry od Dziemian dotarło 17 lutego 347 kobiet, gdzie połączono je z kolumnami więźniów ewakuowanych z obozu Burggraben (filii KL Stutthof). W dniu 9 marca kolumna dotarła w pobliże miejscowości Chynowo koło Lęborka. Po miesiącu od tych wydarzeń w dniu 9 marca 1945 r. w miejscowości Chynowo nastąpiło wyzwolenie z rąk Rosjan. Wyzwolenia doczekało nie więcej niż 250 Żydówek. Obóz w Dziemianach nie został całkowicie zlikwidowany z chwilą ewakuacji. Pozostało w nim 86 kobiet (82 chore, 2 pielęgniarki i 2 siostry z których jedna była w 9 miesiącu ciąży). Kobiety te według zapewnień komendanta W. Schulza miały bezpiecznie pozostać w obozie. W rzeczywistości zostały wywiezione ciężarówkami do wsi Leśno – Wybudowanie gdzie na terenie opuszczonego przez wysiedlonego gospodarza Durajewskiego został rozstrzelane[140]

Nad jeziorem Niskie Brodno koło Brodnicy został założony w lipcu lub sierpniu 1944 r. obóz internowania. Był to obóz o charakterze karnym, nadzorowany przez formację SS. Były w nim więzione kobiety pochodzenia żydowskiego z Węgier, Czechosłowacji i Niemiec w liczbie ok. 200 – 300 osób. Alfons Bielicki mieszkający w Brodnicy wraz z sąsiadami zorganizował kilka razy dla tych Żydówek pomoc żywnościową i odzieżową, którą zostawiał przy wadze cukrowni Ostrowite. Obóz został zlikwidowany w dniu 20 stycznia 1945 r. po wkroczeniu wojsk radzieckich na teren Brodnicy. Przed tą datą kobiety zostały zlikwidowane przy pomocy zastrzyków z trucizną i wrzucone do wspólnego dołu, kiedy jeszcze żyły. Pięciu osobą przed podaniem zastrzyków udało się uciec i cztery z nich schroniły się w Brodnicy w domu Antoniego Orlewicza. W kwietniu 1945 r. Orlewicz przekazał je do placówki do Bydgoszczy i nie znany jest ich dalszy los. Jedna z węgierskich Żydówek w dniu 8 stycznia 1945 r. przeszła przez zamarzniętą Drwęcę i schroniła się w domu Anny Jankiewicz, która pozwoliła jej się wykąpać i dała jej czyste ubrania. Przechowywała ją na strychu, aż do końca stycznia 1945 r., a następnie przekazała ją do placówki Polskiego Czerwonego Krzyża w Brodnicy[141].       

Kolejny podobóz został powołany 13 września 1944 r. w Rusocinie koło Pruszcza Gdańskiego (Russoschin bei Praust). Z obozu głównego do Rusocina został skierowany trzystu osobowy transport więźniarek narodowości żydowskiej pochodzących z Niemiec i Węgier. Ponieważ więźniarki były zatrudniane przez Niemieckie Koleje Państwowe, obóz ten nazywano czasami również Reichsbahn Russoschin. Z zeznań SS-Aufseherin Wandy Klaff składnych podczas procesu przed Sądem Specjalnym w Gdańsku w 1946 r. wiadomo, że więźniarki podzielono na 50-osobowe grupy, które pod nadzorem nadzorczyń prowadzono codziennie na wyznaczony odcinek torów kolejowych. 12 lutego 1945 r. zarządzono ewakuację obozu. Sformułowaną kolumnę marszową dołączono do będącej już dzień wcześniej w drodze kolumny z podobozu w Pruszczu. Łącznie w kierunku Lęborka esesmani prowadzili pieszo 1089 więźniarek. Wiele kobiet wyczerpanych długotrwałym i wyczerpującym marszem zmarło podczas ewakuacji lub zostało zabitych przez esesmanów. Po dotarciu do przejściowych obozów ewakuacyjnych umierały z głodu i tyfusu plamistego. Zmarłe były chowane w pobliżu obozów w Gniewinie, Toliszczku i Kolkowie. Szacuje się, że spośród 1089 więźniarek ocalało zaledwie około 40 proc[142].

W styczniu 1945 r. Żydówki gnane w marszach śmierci z podobozu KL Stuthoff w drodze do Bydgoszczy przechodziły przez Fordon. Jedna z kolumn z ok. 200 kobietami zatrzymała się na noc w fordońskiej papierni. Tam Jan Arudianow z Władysławem Puczwarskim, Edmundem Mikołajczakiem i Janem Pawłowskim ukryli 27 z nich w kanale pod jedną z maszyn. Po odejściu kolumny Polacy zaopiekowali się Żydówkami, które doczekały końca wojny[143]. Jan Arudianow ps. Turek (urodził się w Turcji), był byłym powstańcem wielkopolskim, w czasie okupacji osiedlił się w Fordonie i pracował w papierni przy ul. Bydgoskiej. Najprawdopodobniej działał w polskim podziemiu. Przyjął III grupę Volkslisty, dzięki czemu mógł zajmował się handlem (także z Niemcami) tytoniem i wódką[144].

W Łęgnowie (niem. Brahnau) pod Bydgoszczą w czasie wojny działała fabryka amunicji należąca do koncernu Dynamite-Nobel Aktion Gesellschaft (DAG). Oprócz Polaków i jeńców alianckich pracowały w niej także Żydówki przywiezione z KL Stutthof, pochodzące głównie z Węgier i Rumunii. W 1944 r. Żydówek w DAG Bromberg było 999[145]. W fabryce działała specjalna polska grupa dywersyjno-sabotażowa, która umożliwiała ucieczkę niektórym więźniów. Zbigniew Raszewski w „Pamiętniku Gapia” wspomina, że znana jest jedna Żydówka, która został uratowana przez żołnierza AK Leszka Białego (pseudonim „Jakub”)[146]. Niestety nie podaje jej nazwiska. W innych opracowaniach do tej pory nie znaleziono potwierdzenia tej informacji[147]. Jedną z Żydówek węgierskich, która pracowała w niemieckiej fabryce amunicji była Golda Majer. W okupowanej Polsce najpierw była więziona w KL Auschwitz, później KL Stutthof aż wreszcie trafiła do Bydgoszczy. Podczas ewakuacji w styczniu 1945 r. uciekła do polskiego gospodarstwa. „Polacy przyjęli nas dobrze, dali nam jeść i spać”[148].

Szczególnie licznej pomocy więźniom KL Stutthof udzieli mieszkańcy dwóch kaszubskim wsi: Pomieczyna i Luzina. Jak twierdzi Agnieszka Kłyś była ona reprezentatywna dla wszystkich wiosek zamieszkanych przez Polaków, przez które przechodzili więźniowie. Nie można tego powiedzieć o wsiach niemieckich. O ile polska ludność, pomagając wszystkim bez względu na narodowość, szukał wśród więźniów swoich bliskich, o tyle wielu niemieckiej mieszkańców wiosek pomorskich było przekonanych, ze więźniowie to wrogowie III Rzeszy[149].

Z marszami śmierci ze stycznia 1945 r. związana jest również historia Dwory Szpiro i jej ciotki Chasi Karpel – Żydówek z wileńskiego, które trafiły do jednej z filii KL Stutthof. Gdy kolumna ewakuacyjna przechodziła przez niewielką kaszubską wieś Leśna Jania w powiecie starogardzkim, więźniarkom udało się uciec. Nocą zapukały do drzwi domu biednych polskich rolników Józefa i Heleny Malinowskich i ich trójki dzieci, którzy zgodzili się je ukryć i nie prosili o nic w zamian. Malinowscy ukrywali kobiety przez 3 tygodnie do czasu nadejścia Armii Czerwonej. Po wojnie Żydówki wyemigrowały do Izraela. W 1985 r. Instytut Yad Vashem nadał Helenie i Józefowi Malinowskim tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata[150].

Na terenie przedwojennego Wolnego Miasta Gdańsk podczas likwidacji licznych podobozów KL Stuthhof, Kaszubi i niektórzy miejscowi Niemcy nieśli pomoc Żydom[151]. W aktach zakończonych i prowadzonych śledztw w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku odnaleźć można kilka przykładów takiej pomocy. W marcu 1945 r. w miejscowości Stawiska w powiecie kościerskim rodzina Pałaszów udzieliła schronienia dwóm Żydówkom przywiezionym w tę okolicę z transportu z kolumn ewakuacyjnych podobozu OT Elbling, która przez Grudziądz, Leśną Janię, Kamienną Karczmę, Skórcz, Białachowo dotarła w okolice Zblewa i Starej Kiszewy. Do gospodarstwa obie kobiety przyprowadził jeniec angielski pracujący w majątku. Jedna z nich nazywała się Hanna Krolman. Pozostały one u rodziny Pałaszów przez kilka tygodni po czym wyjechały wraz z jeńcami angielskimi do Wielkiej Brytanii[152].  

Jedna z kolumn pędzonych „w marszu śmierci” z podobozu KL Stutthof z okolic Włocławka w marcu 1945 r. dotarła w okolicę drogi prowadzącej ze Zblewa do Kościerzyny. W ochranianym przez sześćdziesięciu SS-manów transporcie w kierunku Kościerzyny prowadzonych było około trzystu Żydówek. Kolumna zatrzymała się na nocleg w majątku ziemskim Johanna Böttnera w Stawiskach. Dwie pochodzące z Łodzi Żydówki: Hana Magier i Fredka Bargiew nad ranem 27 lutego 1945 r. uciekły z transportu i znalazły schronienie u gospodarza Jana Szulista z Nowej Kiszewy-Wybudowanie. Obie miały odmrożone nogi. U rodziny Szulistów pozostały do 29 maja 1945 r. W archiwum Muzeum Stutthof zachowały się dokumenty Hany Magier, która przybyła do KL Stutthof 27 września 1944 r. z KL Auschwitz w transporcie Żydów z łódzkiego getta[153]. Po wojnie wyjechały do Francji i jeszcze przez wiele lat utrzymywały kontakt listowny z polskimi gospodarzami. Trzeciego dnia po przejściu kolumn więźniarskich Paweł Nadolny, jego brat Leon i Przytarski otrzymali od miejscowego sołtysa polecenie pogrzebania pięciu kobiet zabitych w okolicy Nowej Kiszewy na rozwidleniu dróg Zblewo-Kościerzyna-Wielki Klincz[154].      

 Pomoc w na terenie WMG nieśli też niektórzy Polacy. Anna Lempert, Żydówka z Wiednia, najpierw trafiła do Kowna, a stamtąd do KL Stutthof. Pod koniec 1944 r. z obozu została odesłana wraz z setką innych kobiet do pracy w Gdańsku. „W czasie marszu uciekłam w pole. Weszłam do chaty polaka (pisownia org.) Szröderz. On mnie dobrze przyjął i obiecał do końca wojny trzymać. Po oswobodzeniu Gdańska wyszłam na wolność”[155].

Warto także pamiętać o mieszkańcach Pomorza, którzy uciekli lub zostali wysiedleni do Generalnego Gubernatorstwa i tam pomagali ludności żydowskiej. Rodzina Papierowskich z Bydgoszczy ratowała Żydów we wsi Komorów koło Warszawy, podobnie zachowała się rodzina Ryszewskich z Bydgoszczy ukrywając w Warszawie 13 Żydów, pielęgniarka Maria Lebiedzińska z Torunia podczas łapanki ukryła w wynajmowanym mieszkaniu w stolicy Alicję Margulies[156]. Na początku okupacji Feliks i Romualda Ciesielska wraz z dziewięcioletnim synem zostali wysiedleni z Bydgoszczy do Krakowa gdzie przydzielono im sklep i mieszkanie wcześniej odebrane Żydom. Ciesielscy udostępnili sklep jako czasową kryjówkę dla Żydów, a im samym rozdawali żywność i ubranie. W 1942 r. Polacy zostali aresztowani przez Gestapo. Romualda trafiła do KL Auschwitz gdzie nadal pomagała Żydom, Feliks zginął w Mauthausen[157]. Wiktoria i Stanisław Szumielewicz z Bydgoszczy w dystrykcie radomskim udzieli pomocy rodzinie swoich przedwojennych przyjaciół Nisencwajgów[158].Wiktor i Pelagia Dobraczyńcy w chwili wybuchu wojny opuścili rodzinną Gdynię i przenieśli się do Wąwolnicy w dystrykcie lubelskim, tam zaopiekowali się Helą Sternblic, która uciekała z miejscowego getta[159]. Rodzina Bronisława Gałczyńskiego została wysiedlona z Gdyni do Warszawy. Tam utrzymywała kontakt z wysiedlonymi Żydami gdyńskimi i dostarczała im żywność do getta[160]. Łucja Galikowska również z Gdyni po wysiedleniu do Warszawy pomagała swoim żydowskim przyjaciołom zamkniętym w getcie[161]. Podobny był los Agnieszki Budnej wysiedlonej przez Niemców z Gdyni, która pomagała Żydom w Siedlcach[162]. Rodzina Dulskich po zajęciu przez Niemców ich majątku w pobliżu Włocławka przeprowadziła się do Warszawy, gdzie do wybuchu powstania warszawskiego pomagała Barbarze i Dawidowi Halbersztat, którzy dzięki m. in. ich pomocy ocaleli z Holocaustu[163]. Na początku okupacji Józef Kołasiński przeniósł się z Rypina do Warszawy gdzie pracując w fabryce niemieckiej pomagał dwóm żydowskim uciekinierom z getta[164].

Jeszcze inną kategorię stanowią pomorscy Żydzi, którzy uciekli w 1939 r. i udało się im przeżyć w Generalnym Gubernatorstwie dzięki miejscowej ludności. Przykładem takich osób jest rodzina Kaweckich, która uciekła z Bydgoszczy do Warszawy i tam udało się jej przeżyć dzięki Alicji i Eugeniusza Szulc oraz Marii i Tadeusza Stechbarta[165]. Janina i Konrad Kruszyńscy w 1940 r. wykorzystują fałszywe przepustki kolejowe wywieźli wiele rodzin żydowski z Włocławka do Warszawy[166]. Alicja Wajngart uciekła z miasta Chodecz na Kujawach do Warszawy, gdzie pomogły jej również pochodzące z Chodcza Ładysława Trzebuchowska i jej córka Wacława. W czasie powstanie warszawskiego wszystkie trzy zostały wywiezione do Niemiec na roboty. Tam Trzebuchowska nadal chroniła Wajngart twierdząc, że jest ona jej starszą córką. Wszystkie przeżyły. Alicja po wojnie wyemigrowała do Brazylii[167].

Danuta Drywa wieloletni badacz zagłady Żydów w KL Stutthof na podstawie zachowanej dokumentacji archiwalnej ustaliła nazwiska 25 więźniów, którzy zostali osadzeni w obozie koncentracyjnym za pomoc udzielaną Żydom. Wśród nich nie ma jednak Polaków z Pomorza. Na liście znalazły się natomiast nazwiska dwójki obywateli niemieckich. Eva Dönninges z Gdyni trafiła do KL Stutthof w 1943 r. z powodu korespondencji listowej z jej partnerem życiowym żydowskiego pochodzenia, który wyemigrował do Ameryki Południowej. Rok później do obozu został wysłany proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku z powodu ochrzczenie Żydówki. 14 listopada został jednak z obozu zwolniony. Zginął w marcu 1945 r. uderzony odłamkiem bomby podczas sowieckich nalotów na Gdańsk[168]. Na terenie Wolnego Miasta Gdańsk dzięki pomocy ludności kaszubskiej i niemieckiej uratowała się Else Pintus, Gerda Gotschalk i Józefa Deutsch[169]. Else Pintus opisała swoje losy na kartach książki „Moje prawdziwe przeżycia/Meine Wahren Erlebnisse”[170], gdzie w sposób bardzo szczegółowy przedstawiła wszystkie aspekty pomocy jaką uzyskała od swoich sąsiadów w czasie wojny mieszkając w Kartuzach, Chmielnie (przez dwa i pół roku ukrywała się u kaszubskiej rodziny Klementyny i Józefa Stenclów) i Gdańsku. W latach pięćdziesiątych XX w. Pintus wyjechała do Berlina. W dowód wdzięczności za uratowanie życia przepisała swoje rodzinne gospodarstwo w Chmielnie nad jeziorem Rekowo córce Stenzlów[171].

Jak trafnie zauważył Berendt: „Postawy Kaszubów, Niemców i Polaków wobec Żydów, jako ofiar hitlerowców zależały od indywidualnej, ludzkiej przyzwoitości, lub jej braku oraz stopnia odporności na strach”[172].

Podsumowanie

„Może wejść do sąsiadów katolików? Ale to niewykonalne. Pod nami adwokat G…., ten na pewno nie wpuści, antysemita, zresztą drży o własną skórę. Piętro wyżej aptekarz Dz…, też się boi. Jedyna nasza nadzieja to p. Tomaszewski… proponuje ojcu, żeby zszedł do piwnicy pod redakcją, w której przechowuje stare papiery”[173]. Ciągle aktualne jest pytanie ilu było „Tomaszewskich” na terenie przedwojennego województwa pomorskiego i w całej przedwojennej Polsce.

Na terenie przedwojennego województwa pomorskiego ludności żydowskiej było niewiele, zaś ta która została we wrześniu 1939 r. na terenie Pomorza niemal w całości została wysiedlona lub zamordowana. Terror niemiecki, który uderzył przede wszystkich w Polaków uznanych za element niebezpieczny, chorych psychicznie a także miejscowych Żydów. Nigdzie w okupowanej Polsce jesienią 1939 r. terror niemiecki nie był tak wielki. Według szacunków egzekucje pochłonęły życie 30 tys. osób w Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, 10 tys. w Okręgu Rzeszy Kraju Warty, 1,5 tys. w Prowincji Górny Śląsk i tysiąc w rejencji ciechanowskiej. W Generalnym Gubernatorstwie zamordowano w 1939 r. około 5 tys. Polaków[174]. Dlatego zasadne jest posługiwanie się w historiografii nowym terminem naukowym – zbrodnią pomorską 1939 r.[175]. Elity pomorskie zostały zdziesiątkowane zaś pozostałe część ludności zastraszona. „Kwestia żydowska” z perspektywy okupantów została „rozwiązana” już w pierwszych miesiącach okupacji. Tematykę losów Żydów na Pomorzu, ze względu na ich niewielką liczbę i szybkie wymordowanie lub wysiedlenie, najczęściej pomija się w dziejach okupacji niemieckiej w Polsce i historii Holocaustu. Możliwości ewentualnej pomocy w tym okresie praktycznie nie istniała. Zarówno Polacy jak i Żydzi byli mordowani w masowych dołach śmierci i pojedynczych egzekucjach w około 400 miejscowościach na terenie przedwojennego województwa pomorskiego. Po 1941 r. czyli zakończeniu wysiedleń, w większości miast Pomorza Gdańskiego mieszkały tylko pojedyncze osoby żydowskiego pochodzenia[176]. Wysiedlenia i transporty Żydów do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem w powiatach południowych trwały do 1942 r. Możliwości pomocy w latach późniejszych, głównie z powodów obiektywnych były niewielkie. Znanych jest około pięćdziesięciu nazwisk Polaków, którzy w różnej formie udzielenia pomocy Żydom na terenie przedwojennego województwa pomorskiego. Najczęściej ukrywali Żydów i dostarczali im pożywienia. Nie można wykluczyć, że było ich więcej, jednak ich ustalenie wymaga szczegółowych badań. Do tej liczby trzeba doliczyć przypadki pomocy Polaków, których nie znamy z nazwiska. Ich liczbę nawet w przybliżeniu trudno jest oszacować. Jeszcze w 1944 r. niemiecka Policja Bezpieczeństwa w Bydgoszczy przesyłała do KL Stutthof Żydówki z Torunia, Bydgoszczy i okolic, które ukrywały swoje pochodzenie. Według Drywy najprawdopodobniej ostatnią osobą zesłaną do Stutthofu żydowskiego pochodzenie był Hugo Dahm, Żyd ze Świecia, osadzony w obozie 12 stycznia 1945 r.[177]. Większa skala pomocy Żydom na terenie woj. pomorskiego, była związana z przełomem 1944 r. i 1945 r. kiedy likwidowano podobozy KL Stutthof i polska ludność udzielała pomocy Żydom, pochodzącym z różnych zakątków Europy, pędzonym w marszach ewakuacyjnych. Jak się wydaje, nie były to przypadki jednostkowe, lecz brała w tym udział większa liczba polskich mieszkańców Pomorza. Mimo, że wydarzyło się to zaledwie na trzy-cztery  miesiące przez zakończeniem wojny, gdzie ludności polskiej nie groziły już takie represji ze strony okupanta, błędne byłoby deprecjonowanie tej pomocy. Bez niej wiele kobiet żydowskich nie doczekałaby końca wojny.

Do tej pory w historiografii nie podjęto szczegółowych badań nad tematem ratowania Żydów na terenie przedwojennego województwa pomorskiego. Temat ten poruszali we wcześniej cytowanych pracach autorzy tacy jak Tomasz Kawski, Mirosław Krajewski czy Grzegorz Berendt, ale nie był to ich główny temat badawczy. Skupiano się na losach pomorskich Żydów w międzywojniu i ich eksterminacji oraz wysiedleniu, a także historii pomorskich Żydów po 1945 r. Kwestią otwartą pozostaje pytanie o skalę pomocy. Określenie dokładnej ich liczby wymaga dalszych szczegółowych badań. Konieczna wydaje się szczegółowa kwerenda w zasobach IPN Oddziału w Gdańsku i Delegaturze w Bydgoszczy.  m. in. w aktach o uznanie za zmarłego dotyczących osób pochodzenia żydowskiego, ogromnym zbiorze tzw. sierpniówek[178] oraz w zbiorach Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdański i jej referatu śledczego w Bydgoszczy[179]. Wskazana wydaje się być kwerenda w zespole relacji i wspomnień były więźniów KL Stutthof, które stanowią część zasobu archiwum Muzeum Stutthof w Sztutowie. Szczegółowej kwerendy wymaga również zasób Archiwum Państwowego w Gdańsku w zakresie stenogramów z procesu Alberta Forstera. Na potrzeby przygotowania raportu otwarcia przeprowadzono kwerendę w zbiorach relacji Żydów ocalałych z Zagłady w Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Na 6966 relacji, około 100 (1 proc.) w różnym stopniu dotyczy terenu przedwojennego województwa pomorskiego. Ponad dwie trzecie z nich odnosi się do pobytu Żydów (krótszego lub dłuższego) w KL Stutthof. Kwerendą nie objęła jednak 30 relacji sporządzonych w języku hebrajskim[180]. Część z relacji dotycząca Kujaw i ziemi dobrzyńskiej była wcześniej wykorzystana przez Tomasza Kawskiego, także Marcin Urynowicz przed laty pisał o dwóch relacjach mówiących o pomocy Żydom, jedna dotyczyła Torunia, druga Bydgoszczy[181]. W trakcie kwerendy wstępnej w archiwum ŻIH wytypowano inne zespoły akt, w których mogą znajdować się informacje o ratowaniu[182]. Podobnie konieczna byłaby także kwerenda z zasobach Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie (głównie w zbiorze relacji i dokumentacji gminy synagogalnej w Gdańsku). Historia rodziny Kotzbachów i Lucyny Steczkowskiej pokazuje, że szczegółowa kwerenda w całości zbiorów Archiwum i Muzeum Pomorskiej Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu być może zaowocuje nowymi informacjami[183].

W trakcie prowadzonych kwerend w archiwach niemieckich ujawniono szereg dokumentów zawierających informacje na temat stosunków polsko-żydowskich na terenie przedwojennego województwa pomorskiego oraz eksterminacji osób narodowości żydowskiej na tym terenie. Zaznaczyć należy, że materiały archiwalne o których mowa zostały odnaleziono jako dokumentacja pomocnicza do śledztw. Do tej pory nie prowadzono kwerendy dotyczącej tylko tych zagadnień.

W Bundesarchiv Ludwigsburg odnaleziono jednostkę oznaczoną sygnaturą BA 162/15097 – 15098 Überprüfung des NL Praust (Koncentratonslager Stutthof), Bd. 1, w której znajdują się protokoły przesłuchań Żydówek przebywających w podobozie w Pruszczu Gdańskim[184]. W aktach oznaczonych sygnaturą BA 162/1957 znajduje się zeznanie Eitelfriedricha Maya o sytuacji ludności żydowskiej w powiecie kościerskim w 1939 r. W  archiwum „Der Bundesbeauftragte für die Unterlagen des Staatssicherheitsdienstes der ehemaligen Deutschen Demokratische Republik“ odnaleziono jednostkę oznaczoną sygnaturą RHE-West 78 dotyczącą zbrodni popełnionej 11 listopada 1939 r. na żydowskim kupcu Nissanie Goldbergu z Krusch, powiat Świecie przez Erwina Tuchenhagena. Kwerenda w tym archiwum będzie jeszcze kontynuowana. W Institut für Zeitgeschichte w Monachium zamówiono kopie dokumentów sprawy o sygnaturze ZS 1762 Erwin Lichtenstein, Sytuacja ludności żydowskiej na terenie Gdańska i Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie. Kwerenda w tym archiwum będzie jeszcze kontynuowana. W Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz Berlin znajdują się jednostka o sygnaturze GStA XIV.HA Westpreussen, Rep. 180 Regierung zu Danzig, sygn. 2214 Judenwesen in den Stadt Neustadt 1898. W teczce znajduje się napisana odręcznie kronika obrazująca życie społeczności żydowskiej w Wejherowie na początku XX wieku. Konieczne będzie przeprowadzenie dalszej kwerendy w tym archiwum w celu odszukania informacji o życiu społeczności żydowskiej w innych regionach byłego województwa pomorskiego.  Konieczna wydaje się również kwerenda w Politisches Archiv des Auswaertigen Amts Berlin w wytypowanych wcześniej zbiorach dokumentów[185].

Ogłoszony przez Delegaturę IPN w Bydgoszczy apel za pośrednictwem lokalnych mediów i portali społecznościowych do społeczeństwa polskiego z prośbą o informację o przypadkach udzielania pomocy Żydom na terenie przedwojennego województwa pomorskiego wskazuje, że badania terenowe w XXI w. mają mocno ograniczony zakres. Na apel odpowiedziały trzy osoby. Istotna jest natomiast współpraca ze środowiskiem lokalnych historyków, instytucji i muzeów.

Reasumując, biorąc pod uwagę specyfikę pomorską szansa na opracowanie tematu dotyczącego ratowania Żydów na terenie przedwojennego województwa pomorskiego istnieje, ale z obiektywnych przyczyn (wysiedlenie i wymordowanie większości Żydów w pierwszych miesiącach okupacji) wydaje się mocno ograniczona oraz wymaga wielu długotrwałych kwerend archiwalnych.


[1] M. Wołos, Mniejszość żydowska [w:] Historia Pomorza, t. V (1918–1939), Województwo pomorskie i Wolne Miasto Gdańsk, cz. II, Polityka i kultura, red. S. Wierzchosławski, P. Olstowski, Toruń 2018, s. 105106.

[2] Linia podziału społeczności żydowskiej w Gdyni była inna niż w pozostałej części Pomorza. Gdyńscy Żydzi nie dzielili się na Żydów niemieckich (zamieszkujących Pomorze w czasach pruskich) i Żydów wschodnich (przybyłych na Pomorze w międzywojniu głównie z byłego zaboru rosyjskiego), tylko na Żydów z Małopolski (wykształceni i zamożni) oraz Żydów z województw centralnych (drobni kupcy, rzemieślnicy, biedota). W. Rezmer, Gmina Wyznaniowa Żydowska Okręgu Kartuskiego w latach 1920–1939 [w:] Gminy Wyznaniowe Żydowskie w województwie pomorskim w okresie międzywojennym, red. J. Sziling, Toruń 1995, s. 34; A. Chmielecka, Społeczność żydowska w Gdyni w latach trzydziestych, „Rocznik Gdyński” 1998, nr 13, s. 103; A. Wróbel, Żydzi w Gdyni w latach 1926–1939, Toruń 2005, s. 3031.

[3] P. Olstowski, Stosunki ludnościowe w województwie pomorskim [w:] Historia Pomorza, t. V (1918–1939), Województwo pomorskie i Wolne Miasto Gdańsk, cz. I, Ustrój społeczeństwo i gospodarka, red. S. Wierzchosławski, P. Olstowski, Toruń 2015, s. 112.

[4] J. Sziling, Gminy wyznaniowe żydowskie w województwie pomorskim w latach 1920–1939 (Liczebność i rozmieszczenie) [w:] Mniejszości narodowe i wyznaniowe w województwie pomorskim w okresie międzywojennym (1920-1939), red. M. Wojciechowski, Toruń 1991, s. 5152.

[5] Zaznaczyć należy, iż w Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz Berlin znajdują się jednostka o sygnaturze GStA XIV.HA Westpreussen, Rep. 180 Regierung zu Danzig, sygn. 2214 Judenwesen in den Stadt Neustadt 1898. W teczce znajduje się napisana odręcznie kronika obrazująca życie społeczności żydowskiej w Wejherowie na początku XX w. Możliwe, że w archiwum tym zachowały się kroniki życia innych społeczności żydowskich z terenu byłego województwa pomorskiego.

[6] J. Sziling, Ludność żydowska w rejencji bydgoskiej i kwidzyńskiej. Eksterminacja i wysiedlenia. Referat wygłoszony na międzynarodowej sesji naukowej: Hitlerowskie ludobójstwo w Polsce i Europie 19391945, Warszawa 1417 IV 1983 r., s. 1; A. Wróbel, Żydzi w Gdyni…, s. 35, 45.

[7] Idem, Eksterminacja Żydów na Pomorzu Gdańskim w latach 1939–1945 [w:] Emancypacja–asymilacja– antysemityzm. Żydzi na Pomorzu w XIX i XX wieku. Zbiór studiów, red. Z. H. Nowak, Toruń 1992, s. 80; H. Domańska, Kamienne drzewo płaczu. Gminy żydowskie województwa gdańskiego, ich dzieje i zabytki, Gdańsk 1991, s. 2021. 

[8] M. Piełka, Antysemityzm w województwie pomorskim w latach 1920–1939 na przykładzie powiatu toruńskiego i okolic, „Studia Zachodnie” 2016, nr 18, s. 323350.

[9] Zob. A. Klein, G. Piwnicki, Stosunek ludności Pomorza Gdańskiego do wspólnot mniejszościowych, imigrantów i obcokrajowców, „Zeszyty Gdyńskie” 2009, nr 4, s. 315343.

[10] M. Wołos, Mniejszość żydowska…, s. 121127; M. Wojciechowski, Antysemityzm na Pomorzu w okresie międzywojennym [w:] Emancypacja…, s. 4359.

[11] Z. Waszkiewicz, Żydzi w Grudziądzu (1920–1939) [w:] Emancypacja…, s. 106.

[12] I. Mazanowska, Karolewo 1939. Zbrodnie w obozie Selbstschutz Westpreussen, GdańskWarszawa 2017, s. 1415.

[13] Zob. Zapomniani kaci Hitlera. Volksdeutscher Selbstschutz w okupowanej Polsce 1939–1940. Wybrane zagadnienia, red. I. Mazanowska, T.S. Ceran, BydgoszczGdańsk 2016; Ch. Jansen, A. Weckbecker, Der „Volksdeutsche Selbstschutz” in Polen 1939/1940, München, 1992.

[14] M. Wołos, Mniejszość żydowska…, s. 131.

[15] J. Sziling, Pomorze Gdańskie jesienią 1939 r. [w:] Jesień 1939. Dokumentacja pierwszych miesięcy okupacji niemieckiej na Pomorzu Gdańskim, oprac. J. Sziling, Toruń 1989, s. 15; Śladami żydowskimi po Kaszubach. Przewodnik, red. M. Borzyszkowska-Szewczyk, Ch. Pletzing, Gdańsk 2010, s. 66.

[16] J. Drozd, Społeczność żydowska Gdyni w okresie międzywojennym, Gdynia 2007, s. 372373, A. Wróbel, Żydzi w Gdyni…, s. 36.

[17] J. Drozd, Społeczność żydowska…, s. 390. O pomaganiu Niemcom przez Polaków w „wyławianiu” Żydów wspomina Samuel Druck. Zob. AŻIH, 301/1776, Relacja Samuela Drucka, 23 III 1946, s. 7.

[18] G. Berendt, Żydzi w Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie w latach 1939–1945 [w:] Wyniszczyć–wypędzić– wynarodowić. Szkice do dziejów okupacji niemieckiej na Kaszubach i Kociewiu (1939–1945), Gdańsk 2010, s. 279.

[19] OKŚZpNP w Gdańsku, S 56.2011.Zn, Śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Lasach Piaśnickich, t. 5, Protokół przesłuchania Józefa Gniecha, 11 VII 1947 r., s. 910911. 

[20] B. Bojarska, Piaśnica miejsce martyrologii i pamięci. Z badań nad zbrodniami hitlerowskimi na Pomorzu, Wejherowo 2009, s. 62; R. Osowicka, Las Piaśnicki. Niemy świadek hitlerowskiej kaźni, Wejherowo 2014, s. 26.

[21] AIPN GK, 196/221, Akta w sprawie Alberta Forstera, t. 6, Protokół przesłuchania Aleksandra Jankowskiego, 6 X 1946 r., k. 15161517.

[22] OKŚZpNP w Gdańsku, S 56.2011.Zn, Śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Lasach Piaśnickich. Najnowszy stan badań nad zbrodnią w Piaśnicy: Zob. M. Tomkiewicz, Zbrodnia w Lasach Piaśnickich jako element zbrodni pomorskiej 1939 roku, „Rocznik Polsko-Niemiecki” 2019, nr 27, s. 11–29.

[23] J. Drozd, Społeczność żydowska Gdyni…, s. 424.

[24] B. Bojarska, Piaśnica…, s. 62.

[25] Lastenausgleichsarchiv Aussenstelle Bayreuth, sygn. OSt-Dok. 8/394, s. 3-5.  

[26] Wśród osób narodowości żydowskiej wyprowadzonych 26 XI 1939 r. z więzienia w Kartuzach byli: Sandman ze Staniszewa razem z żoną, synem i siostrą żony; Hans Rabow  piekarz z Kartuz; Arent Adolph ze Staniszewa; Elza Arent ze Staniszewa, ur. 20 VIII 1889 w Staniszewie; Betty Arent ze Staniszewa, ur. 6 I 1897 r. w Staniszewie; oraz 12 innych osób, których nazwisk nie udało się ustalić. OK. Gd, sygn. Ds. 1/68, śledztwo w sprawie zabójstw popełnionych przez Niemców na terenie Kartuz i powiatu kartuskiego, protokół przesłuchania świadka Augustyna Grzędzickiego, 17 IV 1969 r., b.p.; W. Rezmer, Gmina Wyznaniowa Żydowska …, s. 45-46; Śladami żydowskimi…, s. 120.

[27] OKŚZpNP w Gdańsku, S 2/97, Śledztwo w sprawie zastrzelenia przez strażników obozu pracy przymusowej w Buszkowach Dolnych gm. Kolbudy więźniów kupców pochodzenia żydowskiego z Gdyni, t. 1, Protokół przesłuchania świadka Zygmunta Wojciechowskiego, 1 VI 1994, s. 80–84; ibidem, zeznanie Aleksandra Guluka złożone przed Poselstwem RP w Sztokholmie, 12 III 1943 r., s. 21; Prokuratura Rejonowa w Pruszczu Gdańskim, Ds. 147/99 postanowienie o umorzeniu śledztwa 25 I 1999; B. Puka, Polski Demianiuk?, „Wieczór Wybrzeża”, 24 VIII 1993 r.

[28] Ibidem, 52/69 śledztwo w sprawie zabójstw dokonanych w okresie okupacji hitlerowskiej na więźniach obozu w Zdrojach, Protokół przesłuchania świadka Mieczysława Pellowskiego, 21 VIII 1973 r., s. 67; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Franciszka Marcinkowskiego, 20 X 1973 r., s. 1112; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Augustyna Klasa, 12 XII 1973 r., s. 5657; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Piotra Machuta, 23 VIII 1973 r., s. 7.

[29] Ibidem, S 1/69 śledztwo w sprawie więzienia w Skarszewach i wywożenia z niego Polaków do następujących miejsc straceń: na pole Bławata koło Więckowach, do lasu proboszczowskiego, na cmentarz żydowski, na pole Ohlowej położone koło jeziora Borowo, t. 12, Protokół przesłuchania świadka Józefa Ciecholowskiego, 8 VII 1969 r., s. 160-162; BAL, B 162/1957 Ermittlungen StA Freiburg 10 Js 302/61 bzw. Js. 1423/61 gg. Engler und A. Angehörige des Volksdeutschen Selbstschutzes wg. Tötungsverbrechen in Skarszewy Krs. Berent im Jahre 1939/40; OKŚZpNPw Gdańsku, S 1/69, t. 1–30; A. Gąsiorowski: Zbrodnia w Piaśnicy na tle innych miejsc kaźni na terenie okupowanej Polski,[ w]: Piaśnica oskarża, Wejherowo 2009; H. Domańska, Kamienne drzewo płaczu…s. 40; E.F. Kozłowski, Społeczność żydowska w Skarszewach od XVII do XX wieku, Sopot 2010, s. 27.

[30] OKŚZpNP w Gdańsku, S 1/69 , t. 2 A-B, bez paginacji, Protokół przesłuchania świadka Augustyna Lewandowskiego, 23 V 1974 r.; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Stanisława Klinkosza, 15 V 1974; ibidem, , t. 2, Protokół przesłuchania świadka Pawła Strehlka, 29 V 1945, s. 7,8; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Idy Knorr, 29 V 1945, s. 27–28; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Antoniego Mrówki, 5 I 1970 r. , ibidem, S 1.69, t. 2, Protokół przesłuchania świadka Rozalii Daleckiej; E. Grot, Eksterminacja i represje, [w:] Kościerzyna i powiat kościerski w latach II wojny światowej 1939–1945, Kościerzyna 2009, s. 112113.

[31] E. M. Grot, Eksterminacja i represje [w:] Kościerzyna i powiat kościerski w latach II wojny światowej, red. A. Gąsiorowski, Kościerzyna 2009, s. 107; Śladami żydowskimi…, s. 156168; K. l. Alicke, Lexikon der jüdischen Gemeinden im deutschen Sprachraum, München 2008, s. 13.

[32] G. Berendt, Żydzi w Okręgu Rzeszy…, s. 189.

[33] H. Domańska, Kamienne drzewo płaczu…, s. 4445.

[34] Ibidem, s. 45; Szpęgawski Z martyrologii mieszkańców Kociewia, Gdynia 1959, s. 35. 

[35] R. Wiecki, Tczew pod okupacją hitlerowską, Tczew 2013, s, 56.

[36] M. Wojciechowski, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Starogardzie w latach 1920–1939 [w:] Gminy wyznaniowe…, s. 150.

[37] W. Kozłowski, Powiat tucholski w latach drugiej wojny światowej, wrzesień 1939–maj 1945, Tuchola 1995, s. 6162.

[38] Chojnice w latach 1939–1945, Chojnice 1947, s. 8687, 121159.

[39] Z. Karpus, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Chojnicach [w:] Gminy wyznaniowe… s. 165.

[40] G. Berendt, Żydzi w Okręgu Rzeszy…, 191192.

[41] B. Bojarska, Zbrodnie niemieckie na terenie powiatu Świecie, „Przegląd Zachodni” 1966, nr 1, S. 108111.

[42] M. Golon, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Świeciu [w:] Gminy wyznaniowe… s. 197.

[43] Ibidem, s. 194.

[44] W. Jastrzębski, Sępólno Krajeńskie w latach wojny i okupacji [w:] Dzieje Sępólna Krajeńskiego, red. Z. Biegański, Sępólno Krajeńskie 2010, s. 333335.

[45]OKŚZpNP w Gdańsku, S 41/64 Protokół przesłuchania świadka Pawła Rosińskiego, 16 VI 1965 r., t. 1, s. 27– 28; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Ksawerego Kłosowskiego, 20 I 1965 r., t. 1, załączniki, s. 4 verte; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Władysława Jankowskiego, 16 XI 1965 r., s. 74–75; BAL, 162/3501-3503, Beteiligung von Angehörigen des Volksdeutschen Selbstschutzes an der Tötung von Polen und Juden in Gefangenenlagern in Resmin im Krs. Zempelburg / Reg.Bez. Bromberg (Danzig-Westpreußen) im Oktober 1939 

[46] I. Mazanowska, Karolewo 1939…, s. 106. Por. I. Mazanowska, Zbrodnia pomorska 1939 – Radzim, Toruń 2020, s. 66–69.

[47] J. Sziling, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Sępólnie Krajeńskim [w:] Gminy wyznaniowe…, s. 210.

[48] AIPN By, 23/71, t. 2, Protokół przesłuchania świadka Jana Topora, 12 XI 1963 r., k. 247248.

[49] T. Ceran, Historia XX wieku, totalitaryzm i problem zła, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2015, nr 11, s. 388

[50] Idem, Paterek 1939. Zbrodnia i pamięć. Crime and memory, GdańskBydgoszcz 2018, s. 3738.

[51] A. Kuligowska, Der Volksdeutsche Selbstchutz w Wysokiej. Zbrodnia jako fakt źródłowy [w:] Zapomniany kaci Hitlera…, s. 259.

[52] AŻIH, 301/6002, Relacje Leona Szczyglińskiego: „Pierwsza masowa rzeź żydów w Polsce”, 21 IV 1964, k. 12.

[53] T. Kawski, Gminy żydowskie pogranicza Wielkopolski, Mazowsza i Pomorza w latach 1918–1942, Toruń 2012, s. 72; idem, Ludność żydowska Ziemi Dobrzyńskiej w latach 1939-1945, Próba bilansu, [w:] Zbrodnie niemieckie na Ziemi Dobrzyńskiej (byłe powiaty Lipno i Rypin) w latach 1939-1945, pod red. A. Szalkowskiego, P. Gałkowskiego, Rypin 2019, s. 170; A. Jedlińska-Kawska, T. Kawski, Społeczność żydowska w Bydgoszczy w XX wieku, Bydgoszcz 2015, s. 110-111.

[54] BAL, B 162/3267, Tötungen von Polen und Juden in Bromberg und Umgebung in der Zeit zwischen September 1939 und Sommer 1940 durch Angehörige des Einsatzkommando 16, k. 139, 146, 253.

[55] T. Kawski, Społeczność żydowska w Bydgoszczy w XX wieku, Bydgoszcz 2015, s. 107112.

[56] Idem, Bydgoscy Żydzi w „Alfabetycznym wykazie Żydów polskich ocalałych z II wojny światowej z 1947 r.”,. „Kronika Bydgoska” 1999, t. 19, s. 214

[57] A. Perlińska, Eksterminacja Żydów w byłym powiecie bydgoskim, Górce Klasztornej i Świeciu [w:] Z badań nad eksterminacją Żydów na Pomorzu i Kujawach, Bydgoszcz 1983, s. 1014.

[58] T. Kawski, Z. Zyglewski, Żydzi w Fordonie. Zarys dziejów [w:] Żydzi w Fordonie. Dzieje, kultura, zabytki, red. T. Kawski, Bydgoszcz, 2008, s. 58.

[59] T.Kawski, Gminy żydowskie…, s. 89.

[60] G. Berendt, Żydzi w Okręgu Rzeszy…, s. 195.

[61] T. Kawski, Gminy żydowskie…, s. 214218.

[62] Ibidem, s. 8587.

[63] Ibidem, s. 155156.  

[64] Ibidem, s. 29.

[65] A. Soborska-Zielińska, Z dziejów gminy żydowskiej w Chełmnie, Chełmno 2007, s. 33.

[66] Ibidem, s. 33.

[67] T. S. Ceran, Mordercy czy zabójcy? Wilhelm Papke, Willi Thiess i zbrodnia w Klamrach koło Chełmna w 1939 roku [w:] Zapomniani kaci Hitlera…, s. 161171.

[68] Wyniki spisu ludności w dn. 3-6 XII 1939 r. [w:] Jesień 1939…, s. 200201.

[69] Z. Waszkiewicz, Żydzi w Grudziądzu (1920–1939) [w:] Emancypacja…, s. 92.

[70] J. Sziling, Ludność żydowska…, s. 2.

[71] Idem, Eksterminacja ludności polskiej i żydowskiej [w:] Historia Grudziądza 1920-1945, red. R. Sudziński, Grudziądz 2012, s. 219220.

[72] Zob. J. Sziling, Pod hitlerowskim jarzmem (1939–1945) [w:] Historia Wąbrzeźna, t. 1, red. K. Mikulski, Wąbrzeźno 2005, s. 291292; T.S. Ceran, Im Namen des Führers… Selbstschutz Westpreussen i zbrodnia w Łopatkach w 1939 roku, BydgoszczGdańsk 2014, s. 105111.

[73] J. Sziling, Eksterminacja Żydów na Pomorzu Gdańskim…, s. 8486; T. Kawski, Ludność żydowska Ziemi Dobrzyńskiej w latach 1939-1945…, s. 162-174; Archiwum Ringelbluma, T. VIII, dok. 12, s. 3844.  

[74] S. Grochowina, Wojenny dramat ludności żydowskiej w Toruniu i okolicach. Likwidacja toruńskiej żydowskiej gminy wyznaniowej i podobozy KL Stutthof [w:] Mniejszości wyznaniowe i etniczne w regionie kujawsko-pomorskim, red. W. Rozynkowski, M. Strzelecka, M. Targowski, Toruń 2007, s. 174177. Por. Z. H. Nowak, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Toruniu w latach 1920-1939 [w:] Gminy wyznaniowe… , s. 59-69.

[75] T. Łaszkiewicz, Żydzi w Inowrocławiu w okresie międzywojennym 1919–1939, Inowrocław 1997, s. 72.

[76] Ibidem, s. 16, 7071.

[77] J. Libiszewski, Obóz na Błoniu w Inowrocławiu, [w:] Z badań nad eksterminacją…, s. 5357.

[78] T. Kawski, Gminy żydowskie…, s, 107109.

[79] Ibidem, s. 84.

[80] S. Paczkowski, Aleksandrów Kujawski podczas okupacji hitlerowskiej 1939–1945, „Zapiski Kujawsko-Dobrzyńskie”, 2008, t. 25, s. 1617.

[81] R. Stodolny, Żydzi, komunizm, antysemityzm. Aleksandrów Kujawski–analiza przypadku, Kraków 2017, s. 80.

[82] T. Kawski, Gminy żydowskie…, s. 28.

[83] Ibidem, s. 173, 182.

[84] T. Jaszowski, Okupacyjna martyrologia Żydów włocławskich, [w:] Z badań nad eksterminacja…, s. 2230; E. Zegenhagen, S. Fishman, Włocławek, [w:] Encyklopedia of Camps and Ghettos 1933–1945, Ghettos in German Occupied Eastern Europe, Volume I i II, Washington 2012, s. 118-120; A. Eisenbach, Hitlerowska polityka zagłady Żydów, Warszawa 1961, s. 226, 287.

[85] T. Kawski, Gminy żydowskie…, s. 99100.

[86] Ibidem, s. 32, 44.

[87] Ibidem, s. 45, 53.

[88] Ibidem, s. 141, 149.

[89] Ibidem, s. 191

[90] Ibidem, s. 154.

[91] M. Krajewski, Byli z Ojczyzny Mojej. Zagłada ludności żydowskiej ziemi dobrzyńskiej latach II wojny światowej (1939–1945), Rypin 1990, s. 21.

[92] R. Piotrowski, Geneza zbrodni [w:] Katalog zbrodni–ziemia dobrzyńska, Rypin 2010, s. 32; T. Kawski, Ludność żydowska Ziemi Dobrzyńskiej w latach 1939-1945…, s. 154191; M. Krajewski, Byli z ojczyzny mojej. Zagłada ludności żydowskiej ziemi dobrzyńskiej w latach drugiej wojny światowej (1939-1945), Rypin 1990, s. 1415.

[93] M. Chamot, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Brodnicy w latach 1920–1939 [w:] Gminy wyznaniowe…, s. 105106.

[94] J. Sziling, W. Jastrzebski, Okupacja hitlerowska na Pomorzu Gdańskim w latach 1939–1945, Gdańska 1979, s. 107.

[95] B. Bojarska, Eksterminacja inteligencji polskiej na Pomorzu Gdańskim (wrzesień-grudzień 1939), Poznań 1972, s. 126127.

[96] J. Sziling, Eksterminacja Żydów na Pomorzu Gdańskim w latach 1939–1945 [w:] Emancypacja…, s. 88.

[97] T. Kawski, Gminny żydowskie…, s. 280.

[98] G. Berendt, Straty osobowe polskich Żydów w okresie II wojny światowej [w:] Polska 1939–1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami, red. W. Materski, T. Szarota, Warszawa 2009, s. 63.

[99] J. Sziling, Ludność żydowska…, s. 5.

[100] Idem, Eksterminacja Żydów na Pomorzu Gdańskim…, s. 7984.

[101] H. Domańska, Kadisz gdańskich kamienic, Dzieje Trójmiejskiej gminy żydowskiej do roku 1943, Warszawa 1994, s. 9293; H. Domańska, Żydzi znad gdańskiej zatoki, Warszawa 1997, s. 100101.   

[102] S. Echt, Dzieje Żydów Gdańskich, Gdańsk 2012, s. 474-475; Śladami żydowskimi…, s. 252294.

[103] S. Echt, Dzieje Żydów…, s. 455456.

[104] G. Berendt, Żydzi na terenie Wolnego Miasta Gdańska w latach 1920–1945. Działalność kulturalna, polityczna i socjalna, Gdańsk, 1997, s. 274; H. Domańska, Kadisz gdańskich kamienic…, s. 97.

[105] Idem, Żydzi w Okręgu Rzeszy…, s. 186187; H. Domańska, Kamienne drzewo płaczu…, s. 3435. 

[106] K. Brzuszkiewicz, I ci z pierwszej linii, Poznań 2001, s. 8.

[107] OKŚZpNP w Gdańsku, S 3/72, t. 28, Akta śledztwa w sprawie filii obozu KL Stutthof: w Brzoziu Lubawskim, w Granicznej Wsi, w Gdyni, w Krzemieniewie, relacja więźnia Stefana Treppnera, 12 IV 1966 r., b.p; E. Grot, M. Tomkiewicz, „Ausrotten” – eksterminacja na terenie miasta i powiatu 1939-1945, [w:]  Pruszcz Gdański – miasto i powiat w latach II wojny światowej, pod red. R. Semków, Pruszcz 2018.

[108] T. Kawski, Żydzi z Kujaw, ziemi dobrzyńskiej i Bydgoszczy ocaleni z Shoah. Przyczynek do poznania struktury społeczno-zawodowej, zmian osadniczych oraz migracji ludności żydowskiej w Polsce po II wojnie światowej [w:] Wrzesień 1939 i jego konsekwencje dla ziem zachodnich i północnych Drugiej Rzeczypospolitej, red. R. Sudziński, W. Jastrzębski, ToruńBydgoszcz 2001, s. 369.

[109] T. Kawski, Kujawsko-dobrzyńscy Żydzi w latach 1918–1950, Toruń 2006, s. 262.

[110] Ibidem, s. 263.

[111] Zob. L. Rees, Holocaust. Nowa historia, przeł. Ł. Praski, Warszawa 2018, s. 193.

[112] T. Kawski, Żydzi z Kujaw…, s. 376.

[113] Pełne zestawienie Gutmana przedstawia się następująco: Warszawskie 1299, Lwowskie 576, Krakowskie 465, Lubelskie 398, Kieleckie 283, Tarnopolskie 250, Białostockie 206, Wileńskie 150, Wołyńskie 124, Śląskie 112, Stanisławowskie 100, Łódzkie 92, Nowogrodzkie 46, Poleskie 10, Pomorskie 6, Poznańskie 5, Wolne Miasto Gdańsk 2. Zob. I. Gutman, Polscy sprawiedliwi wśród narodów świata [w:] Księga sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Ratujący Żydów podczas Holocaustu. Polska, red. I. Gutman, Kraków 2009, s. XLI.

[114] T. Kawski, Żydzi z Kujaw…, s. 376.

[115] AMS, sygn.. IIID4 karta personalna A. Puszkiewicza, IIIE12 Wpis do księgi ewidencyjnej, IIIE12; IIII18486 Karta przewozowa.

[116] M. Szczepaniak, Ceremonia uhonorowania sprawiedliwego w Skępe, Portal Polscy Sprawiedliwi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, tryb dostępu: https://sprawiedliwi.org.pl/pl/aktualnosci/ceremonia-uhonorowania-sprawiedliwego-w-skepem; L. Jagielska, Sprawiedliwy żył wśród nas, https://rypin-cry.pl/artykul/sprawiedliwy-zyl-wsrod/28801; T. Kawski, Ludność żydowska Ziemi Dobrzyńskiej w latach 1939-1945…, s. 183.

[117] P. Gałkowski, Ziemianie i ich własność w ziemi dobrzyńskiej w latach 19181947, Rypin 1999, s. 268269; T. Lenczewski, Polscy ziemianie, jawna opcja niemiecka, „Plus Minus” 14 IV 2016.

[118] M. Krajewski, Byli z Ojczyzny Mojej…, Rypin 1990, s. 1920; T. Kawski, Ludność żydowska Ziemi Dobrzyńskiej w latach 1939-1945…, s. 182-183.

[119] A. Soborska-Zielińska, Z dziejów gminy żydowskiej w Chełmnie…, s. 3536; N. Aleksiun, Historia pomocy – rodzina Kaczmarków, listopad 2010, Portal Polscy Sprawiedliwi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, tryb dostępu: https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy-rodzina-kaczmarkow-0.

[120] M. Krajewski, Holocaust na ziemi dobrzyńskiej, [w:] „Zapiski Kujawsko- Dobrzyńskie”, 1999, T. XIII, s. 232-233. 

[121] T. Kawski, Kujawsko-dobrzyńscy Żydzi… , s. 264.

[122] AIZH, 301/4217, Relacja Henryka Małeckiego, [b.d], k. 14.

[123] T. Kaliski, Z badań nad okupacją hitlerowską w powiecie inowrocławskim. Żydowski obóz pracy w Broniewie, „Ziemia Kujawska”, t. 2, 1968, s. 161167.

[124] Informacja od Krzysztofa Schwarca, 23 IX 2018 r.

[125] OKŚZpNP w Gdańsk S17/71, Obóz żydowski w Broniewie, Protokół zeznań świadka Aleksandra Michalskiego, 20 XII 1971 r., k. 6162.

[126] Księga sprawiedliwych …, s. 198;Historia pomocy – rodzina Góreckich, Portal Polscy Sprawiedliwi Muzeum Historii żydów Polskich POLIN, tryb dostępu: https://sprawiedliwi.org.pl/pl/rodziny/rodzina-goreckich#

[127] Księga sprawiedliwych …, s. 858.

[128] Ibidem, s. 136.

[129] AŻIH, 301/5907, Relacje Józefa Kowalewska i Aleksandra Gutmana, 4 V 1963, k. 15.

[130] Relacja Romana Kotzbach, 18 VIII 2018 r.

[131] „Rodzice moi uratowali także rodzinę żydowską Dorotę i Rafała Kleinfeld z córkami Elzbietą i Lilą zam. Długa 48 Bydgoszcz. Przybrali oni nazwisko rodowe matki Wołoszyn”. AFGZ, sygn. M555/1198, Kotzbach Paweł ps. „Paweł”, Karta informacyjna, [b.d] s. 4. Część dokumentów dostępna jest on line na stronach Kujwsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej w tzw. Archiwum Zawackiej.

[132] Chciałbym podziękować dr hab. Tomaszowi Kawskiemu z UKW w Bydgoszczy za informacje.

[133] AFGZ, K679/1455 Pom., Skalska Lucyna ps. „Malutka”, s. 7.

[134] AIZH, 301/ 1024, Relacja Sabiny Lunefeld, [b.d.], k. 5–7.

[135] S. Grochowina, Toruński holocaust. Losy Żydowek z podobozu KL Stutthof o nazwie Baukommando Weichsel (OT Thorn) w świetle relacji i wspomnień ocalałych ofiar i świadków, Toruń 2016, s. 121.

[136] Księga sprawiedliwych…, s. 259.

[137] S. Grochowina, Toruński holocaust…, s. 124.

[138] Ibidem, s. 127.

[139] Księga sprawiedliwych…, s. 871872.

[140] M. Tomkiewicz, Wybrane aspekty historii Dziemian (Sophienwalde) w latach II wojny światowej, Gdynia 2014, passim; M. Orski, Poligon SS na Pomorzu Gdańskim filia obozu koncentracyjnego Stutthof i obozy dla ludności cywilnej ewakuowanej z Warszawy, Gdańsk 1992, s. 3–119; AMS, I–IB–3, Sonderbefehl über die Einrichtung des Aussenarbeitslagers Bruss, s. 159–160; M. Gliński, Organizacja obozu koncentracyjnego Stutthof, „Stutthof Zeszyty Muzeum” 1979, s. 173–174; M. Orski, Filie obozu koncentracyjnego Stutthof w latach 1939–1945, Gdańsk 2004, s. 263; E. M. Grot, Eksterminacja i represje [w:] Kościerzyna i powiat kościerski w latach II wojny światowej 19391945, Kościerzyna 2009, s. 126.

[141] OKŚZpNP w Gdańsku, 24/68 Śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w obozach przejściowych znajdujących się w 1944 r. w Brodnicy, t. 1, Protokół przesłuchania świadka Anny Dębskiej, 13 II 1976 r., s. 15 -16; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Alfonsa Bielickiego, 13 II 1976, s. 6–8.

[142] W Kolkowie po wojnie upamiętniono męczeńską śmierć 1 300 więźniarek KL Stutthof, które tu zginęły i w okolicznych miejscowościach na głazie wydobytym z dna jeziora Żarnowieckiego tablicy pamiątkowej zlokalizowanym przy szosie w pobliżu elektrowni wodnej. Natomiast w Gniewinie pobyt więźniarek został upamiętniony na tablicy informacyjnej w pobliżu pomnika poświęconego poległym mieszkańcom tych ziem. E. Grot, Jeśli ludzie zamilkną głazy wołać będą. Marsz śmierci więźniów KL Stutthof w upamiętnieniach na Ziemi Kaszubskiej, Gdynia 2003, s. 7879; M. Orski, Filie obozu koncentracyjnego…, s. 285; ; E. Grot, M. Tomkiewicz, „Ausrotten”– eksterminacja na terenie miasta i powiatu 1939-1945 [w:] Pruszcz Gdański – miasto i powiat w latach II wojny świtowej, pod red. P. Semków, s. 118173; E. Grot, J. Ellwart, Śladami Marszu Śmierci więźniów KL Stutthof, Gdynia 2020, s. 7172.

[143] A. Perlińska, Fordon w latach 1939–1945 [w:] Dzieje Fordonu i okolic, red. Z. Biegański, Bydgoszcz 1997, s. 144. 

[144] AIPN By, 084/1946, Dokumentacja w sprawie b. volksdeutscha III grupa DVL podejrzanego o nielegalne posiadanie odbiornika radiowego dotyczące Jan Arudianow.

[145] M. Pszczółkowski, DAG Fabrik Bromberg. Z dziejów bydgoskiej fabryki materiałów wybuchowych 1939–1945, Bydgoszcz 2012, s. 6265.

[146] Z. Raszewski, Pamiętnik Gapia. Bydgoszcz, jaką pamiętam z lat 19301945, Bydgoszcz 1994, s. 59.

[147] Zob. K. Osiński, Leszek Biały „Jakub” (19191945), Warszawa 2017; Konspiracja i sabotaż w Zakładach Zbrojeniowych Dynamit-Nobel Aktion-Gesellschaft-Brahnau w latach 19391945 w świetle materiałów sesji historycznej Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – Okręg Bydgoszcz z dnia 21.11.1991 r., Bydgoszcz 1995.

[148] AŻIH, 301/54, Relacja Goldy Majer, 30 III 1945 r., k. 16–18.

[149] Zob. A. Kłys,  Sprawiedliwi z Pomieczyna i Luzina. Pomoc więźniom obozu Stutthof [w:] Cena odwagi. Między ocaleniem życia a ocaleniem człowieczeństwa, red. A. Bartuś, P. Trojański, Oświęcim 2019, s. 159–168.

[150] Księga sprawiedliwych… s. 434.

[151] G. Berendt, Żydzi na terenie Wolnego Miasta Gdańska…, s. 279.

[152] OKŚZpNP w Gdańsku, S 64.2010.Zn, T. 2, śledztwo w sprawie zabójstw kobiet pochodzenia żydowskiego dokonanych w lutym 1945 r. przez członków SS w okolicach Starego Bukowca, Protokół przesłuchania świadka Marty Pałasz, 12 IV 1988 r., s. 18–19. 

[153] AMS, Dokumenty personalne Hany Magier, numer więźnia 90995.

[154] OKŚZpNP w Gdańsku, S 64.2010.Zn, t. 3, Protokół przesłuchania świadka Pawła Nadolnego, 15 VII 1969 r., s. 472-473; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Jana Szulista, 15 VII 1969 r., s. 474–476; Protokół przesłuchania świadka Łucjana Hinc, 29 IV 1971 r., s. 481–482; Protokół przesłuchania świadka Marianny Ceplin, 26 V 1974 r., s. 502–503.

[155] AŻIH, 301/145, Relacja Anny Lempert, [b.d]. k. 12–14.

[156] Informacje o tych osobach można znaleźć na portalu Polscy Sprawiedliwi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

[157] Księga sprawiedliwych…, s. 98.

[158] Ibidem, s. 726.

[159] Ibidem, s. 127.

[160] AŻIH, 301/4150, Relacja Bronisława Gałczyńskiego. [b.d], k.16.

[161] Księga sprawiedliwych…, s. 176.

[162] Ibidem, s. 803.

[163] Ibidem, s. 142.

[164] Ibidem, s. 310.

[165] Ibidem, s. 723.

[166] AŻIH, 301/6529, Relacja Ludwiki Trzaskowskiej, 28 IV 1962, k. 1.

[167] Księga sprawiedliwych…, s. 767.

[168] D. Drywa, Więźniowie osadzeni w KL Stutthof za pomoc udzielaną Żydom, „Zeszyty Muzeum Stutthof” 2018, nr 5 (15), s. 58–59.

[169] G. Berendt, Żydzi na terenie Wolnego Miasta Gdańska…, s. 279.

[170] E. Pintus, Moje prawdziwe przeżycia/Meine Wahren Erlebnisse, Gdańsk 2005.

[171] Śladami żydowskimi…, s. 134–150.

[172] Ibidem, s. 280.

[173] T. Kawski, Żydzi z Kujaw…, s. 375–376. Relacja autorki wspomnień z Włocławka znajdująca się w Instytucie Yad Vashem.

[174] J. Böhler, Najazd 1939. Niemcy przeciwko Polsce, przeł. D. Salamon, Kraków 2011, s. 170.

[175] Zob. T. Ceran, Zbrodnia pomorska 1939, „Wiadomości Historyczne” 2017, nr 4, s. 4–10; T. Ceran, I. Mazanowska, M. Tomkiewicz, Zbrodnia pomorska 1939, Warszawa 2018. Tekst broszury popularno-naukowej dostępny jest w wersji elektronicznej w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim. Oddział IPN w Gdańsku pracuje nam monografią i zbiorem dokumentów na ten temat.

[176] J. Sziling, Eksterminacja Żydów…, s. 86.

[177] D. Drywa, Żydzi w KL Stutthof, Sztutowo 2013, s. 7.

[178] W archiwum Delegatury IPN w Bydgoszczy znajduje się ok. 5 700 tzw. sierpniówek, w archiwum Oddziału IPN w Gdańsku jest ich około 2900.

[179] Wstępnie wytypowano następujące śledztwa toczące się i zakończone w Oddziałowej Komisji w Gdańsku w których konieczne będzie kontynuowanie szczegółowej kwerendy: sygn. 63.2006.Zn śledztwo w sprawie zabójstw przez Gestapo w 1941 r. siostry, matki i babci Eugeniusza Jancera za ukrywanie 4 osób pochodzenia żydowskiego; sygn. 64.2010.Zn w sprawie zabójstw kobiet pochodzenia żydowskiego dokonanych w lutym 1945 r. przez członków SS w okolicach Starego Bukowca gm. Stara Kiszewa i w pobliskich miejscowościach; sygn. 72.2011.Zn w sprawie zabójstw dokonanych przez okupanta hitlerowskiego na ludności cywilnej i jeńcach wojennych narodowości polskiej i żydowskiej na terenie Malborka w latach 1939–1945; sygn. S 11/73 w sprawie zbrodni popełnionych na ewakuowanych więźniach KL Stutthof od 25 stycznia do 9 maja 1945 r. na lądzie i Morzu Bałtyckim, T. 1–3 (zbrodnie na Żydach w czasie ewakuacji); sygn. S 58.2003.Zn śledztwo w sprawie poddawania przez niemieckich lekarzy w obozie w Dziemianach od grudnia 1943 r. do sierpnia 1944 r. chłopców – więźniów zbrodniczym eksperymentom medycznym; sygn. S 10.2018.Zn śledztwo w sprawie stanowiących zbrodnie przeciwko ludzkości zbrodni nazistowskich popełnionych przez osoby idące na rękę władzom państwa niemieckiego, III Rzeszy Niemieckiej, w okresie od 2 września 1939 r. do 9 maja 1945 r. na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof w Sztutowie i w jego podobozach, polegających na zabójstwach i eksterminacji osób spośród ludności cywilnej narodowości polskiej i innych narodowości oraz jeńców wojennych, więźniów tego obozu, a także polegających na stworzeniu w obozie warunków życia grożących biologicznej egzystencji więźniów, które obliczone były na ich wyniszczenie, w wyniku czego śmierć poniosło nie mniej niż 63.000 osób, a pozbawiono wolności ze szczególnym udręczeniem i poddano okrutnemu i nieludzkiemu traktowaniu nie mniej niż 110.000 osób, więźniów tego obozu; sygn. Ds. 14/68 śledztwo w sprawie zamordowania Żydówek z KL Stutthof w lesie koło Wygody, pow. Kartuzy; sygn. Ds. 9/69 śledztwo sprawie zbrodni popełnionych na Żydówkach w 1945 r. w Cichomie koło Sierakowic.

[180] Relacje z Zagłady. Inwentarza, t. 1–7, Warszawa 1998–2011.

[181] M. Urynowicz, Zorganizowana i indywidualna pomoc Polaków dla ludności żydowskiej eksterminowanej przez okupanta niemieckiego w okresie drugiej wojny światowej [w:] Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945. Studia i materiały, red. A. Żbikowski, Warszawa 2006, s. 244.

[182] AŻIH, sygn.. 113 Akta gmin wyznaniowych żydowskich 1919-1939: Włocławek, Aleksandrów Brześć Kujawski, Chodecz, Izbica, Kowal; sygn. 104 Gmina Żydowska w Bydgoszczy 1838–1939; sygn. 209 Obozy; sygn. 302 Pamiętniki; sygn. 211 Żydowska Samopomoc Społeczna, Centralna pomoc dla Żydów w Generalnym Gubernatorstwie.

[183] Archiwum Zawackiej opublikowane w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej liczy blisko 7 tys. rekordów.

[184] Autorzy są w posiadaniu kopii następujących przesłuchań Żydówek z tego obozu: Sali Mariempolskiej, Elisabeth West, Feigi Epstein, Leii Migdal, Fany Jicchak, Evy Kessler i Etly Zeiger.

[185] PAAA, R 103961 Politik 36 Judenfragen vom VI 1936 bis 04.1939; R 104250 Politik 36 Judenfragen in Polen, Band 1, V 1936 – X 1942; R 99311 Aktenzeichen 82-32 Polen Juedisches Vermoegen: Polen 1938–1943; R 99390 Aktenzeichen 83–24 C Judenreservat in Polen 1939-1940; R 99433 Aktenzeichen 83-26 Juden in Polen 1933-1944; Altes Amt Referat 117 Bromberg, II 4 Band 1 Erlasse und Korrespondenz betr. 1) Rassen und Bevoelkerungspolitisches, 2) Judenfrage im Reich 1933–1939.

Komentarze są wyłączone.